28.03.2015

Rozdział 14.

O dziwo dni mijały spokojnie. Chodziłam do pracy, wracałam do domu i spotykałam się z Christianem. Dzisiejszego wieczoru nie było inaczej. Od naszego wypadu na Bahamy minęło dwa tygodnie, a sprawa z Bieberem ucichła. Jak mi wiadomo, nadal żyje tak, jak kiedyś i wcale nie rozpacza. I dobrze.
-Wieczorem po ciebie podjadę.- szepcze Christian prosto do mojego ucha. Robię się czerwona i uśmiecham słodko do mężczyzny. -Do zobaczenia.- rzuca i całuje mnie delikatnie w usta. Macham mu na pożegnanie i patrzę jak wsiada do drogiego samochodu i włącza się w ruch. Udaję się więc do swojego auta i wracam do mieszkania, naprawdę zmęczona dzisiejszym dniem.

Około siedemnastej mknę już w nieznane siedząc obok Christiana. Widocznie zadowolony z życia mężczyzna patrzył swoimi szarymi tęczówkami na trasę, a ja zaś podziwiałam jego profil. Tak piękny i zarazem mądry facet. Wierny, nigdy nie dawał mi powodów do zazdrości, a nie wspomnę o tym, że naprawdę pokazuje mi, że mnie kocha.
W radiu zaczęła lecieć piosenka "Salted Wound" Sii. Za nami już dawno zniknęło to szalone miasto, a naszym oczom ukazywały się łąki, pola i trawy.
-Dokąd jedziemy?- spytałam, rozglądając się dookoła.
-Zobaczysz.- szepnął, a ja zachichotałam. Adrenalina zaczęła buzować w moich żyłach i byłam gotowa na wszystko. Wreszcie dojechaliśmy do jakiegoś małego miasteczka. Jadąc małymi ulicami widziałam wiele spojrzeń ludzi. Machali nam, jakby nas znali. Kiedy dojechaliśmy do ładnego, skromnego domku zrozumiałam, gdzie jesteśmy.
-Boże, proszę. Nie mów tylko, że to dom twoich rodziców.- wołam naprawdę zestresowana.
-Yhmy.- odpina mój pas, a następnie swój i pospiesznie wysiada. Obchodząc z gracją pojazd otwiera mi drzwi i podaje dłoń, aby pomóc mi wysiąść. Niezdarnie chwytam rękę i prostuję nogi, rozglądając się dookoła. Typowy, amerykański dom w małym miasteczku Stanów Zjednoczonych. Christian splótł palce z moimi i zaczął kierować się w stronę wejścia. Zapukał i stanął jeszcze bliżej. Zaczerpnęłam uspokajającego oddechu i czekałam, aż ktoś zjawi się na progu. I oto ona. Niższa ode mnie, zadbana kobieta po pięćdziesiątce. Wita mnie czułym uściskiem i serdecznym pocałunkiem w policzek. Odwzajemniam gesty i spoglądam skrępowana na Christiana. On również przytula kobietę i wskazuje ręką na mnie.
-Mamo, to Carla.- wymuszam na sobie uśmiech, ale jestem tak zestresowana, że nie wiem, czy to odrobinę to przypominało.
-Jak miło mi cię poznać!- woła radośnie. -Wejdź.- otwiera szerzej drzwi. -Na pewno jesteście głodni!- klaszcze w dłonie i rusza do kuchni. Chciałam zaprotestować, ale Grey ruchem ręki pokazał, że nie warto, bo matka i tak zrobi jakieś przekąski. Podążałam więc za facetem, który zaprowadził nas prawdopodobnie do salonu. Tam, w bujanym krześle siedział już lekko siwy pan, palący fajkę wodną i oglądając TV.
-Synu!- zawołał, kiedy dostrzegł mężczyznę obok mnie. Zerwał się na nogi i żwawym krokiem podszedł do nas. Przytulił go, a następnie spojrzał prosto w oczy.
-Ty musisz być Carla.- ujęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się. -Jest tak piękna, jak ją opisałeś.- mówi dumnie. Znów robię się czerwona i w tej samej chwili do salonu wchodzi mama Christiana. Siada na sofie i woła nas, abyśmy zrobili to samo. Więc dziś spędzamy wieczór u jego rodziców? Po raz pierwszy ich spotykam. Na pewno dużo się o nim dowiem.

Rodzice Grey zatrzymali nas jeszcze u siebie na noc. Przygotowali sypialnię, kobieta wręczyła mi najpotrzebniejsze rzeczy, a ja dziękując jej, weszłam do środka pokoju.
-Pożyczę twój t-shirt i w nim będę spać.- oznajmiam i chwytam za ręcznik.
-Nie lepiej spać nago?- sugeruje mężczyzna, perfidnie się uśmiechając. Wywracam oczami i ignoruję propozycję szarookiego. Po kilkunastu minutach wychodzę do niego, a on zdążył się też już wykąpać. No tak, pewnie ten dom ma więcej łazienek niż mogłam sobie myśleć.
-Jutro rano zabieram cię na kolejną wycieczkę.- powiedział, okrywając mnie tkaniną. -Więc się wyśpij, bo będziesz potrzebowała dużo energii.- dodaje, całując mnie w czubek głowy. Zarzucam na niego swoją dłoń i zamykam oczy, delektując się rozkosznym zapachem jego ciała.

Matka Christiana czule mnie żegna i prosi o szybkie odwiedziny, jego ojciec to samo. Bardzo ich polubiłam, to naprawdę porządni ludzie, którzy strasznie się o siebie troszczą. Wsiadłam w auto i znów włączyłam radio w poszukiwaniu jakiś piosenek odpowiadających mojemu nastrojowi. Grey usiadł obok i uruchomił silnik. Pomachaliśmy im na pożegnanie i ruszyliśmy jeszcze dalej - nie w stronę Nowego Jorku, a w nieodkryte przeze mnie szlaki. To mi się podoba. Odkrywam świat z nim - z facetem, którego kocham.
Dojeżdżamy do kolejnego miasta, tym razem większego od poprzedniego. Podjeżdżamy do jakiegoś budynku i wysiadamy.
-Co to?- pytam, próbując rozszyfrować skrót firmy.
-Idziemy skakać ze spadochronu.- mówi wesoło i chwyta mnie za rękę. Wchodzimy do środka i na powitanie dostajemy szklanki z sokiem.
-Znają cię tu?- pytam, próbując udawać twardą. Niestety mam taki lęk wysokości, że nawet ze swojego mieszkania nie patrzę na dół, bo kręci mi się w głowie i jest mi słabo.
-Tak. Mój brat tutaj pracuje.- powiedział i ruszył w stronę jakiegoś biura. Zniknął za drzwiami, a ja czekałam. Brzuch skręcał mi się ze stresu, a serce biło jak szalone. Zginiemy. My do cholery zginiemy. Po upływie piętnastu minut Christian wyszedł z pomieszczenia i z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie. Pocałował delikatnie w usta i obejmując mnie w pasie prowadził do wielkiej hali. Tam przygotowano wstępnie helikopter i ciuchy, które musimy założyć. Kilka kamizelek, plecak ze spadochronem i szybki kurs, jak tego używać. Powtarzając jak mantrę postępowanie podczas spadania, wsiadłam do helikoptera.
-Christian, ja się boję.- szepnęłam, ściskając mocno jego dłoń. -Możemy tego nie robić?
-Kochanie...- szepnął, odgarniając z mojego policzka włosy. Spoczął dłonią na szyi i patrzył prosto w moje oczy. -Przełamujemy lęki. Bałem się zaangażować w związek, a przy tobie to się zmieniło. Wiem, że masz lęk wysokości, dlatego to ja tu jestem z tobą, nie jakiś fagas, który najzwyczajniej w świecie tu zarabia.- pocałował mnie, a helikopter wzniósł się do góry. Oddychałam nierówno, ale starałam się uspokoić.
-Skakałeś?- pytam, kiedy lecimy parę metrów nad ziemią.
-Mam ukończony odpowiedni kurs, a robiłem to wiele razy, kiedy byłem młody.
-Dalej jesteś.- przerywam i uśmiecham się ciepło do mężczyzny. No i jesteśmy kilkaset metrów nad ziemią, szybując w chmurach z zamiarem samobójstwa. Inaczej tego nie mogę określić.
W końcu pilot daje znak, że teraz mamy pozwolenie do skoku. przełykam ślinę i patrzę na Greya. W oczach zbierają mi się łzy, naprawdę się boję.
-Na trzy skaczemy.- mówi skoncentrowany mężczyzna i sprawdza moje zabezpieczenia. -Ciągniesz za tą linkę i spadochron się otwiera. Dopiero jak dam ci znak, to to zrobisz.- informuje, a ja energicznie potakuję. Chcę to mieć za sobą. -Będziesz mnie słyszeć przez słuchawkę w kasku.- kontynuuje, a mój lęk narasta.
-Możemy już mieć to za sobą?- pytam rozpaczliwie, pragnąc znaleźć się na ziemi. Christian uśmiecha się pobłażliwie i chwyta mnie za rękę. Zaczyna odliczanie i chwilę potem już spadamy. Mój Boże, ja zginę!
-Spokojnie kochanie.- słyszę jego aksamitny głos i jakaś część mnie się uspokaja. -Chcę doprowadzać cię do najskrajniejszych emocji.- kontynuuje, trzymając mnie za rękę. Patrzę na rozpościerające się pastwiska i łąki. To wszystko wygląda tak pięknie, a my tak szybko spadamy. Czuję się jak ptak, który szybuje nad tym krajobrazem. -Wyjdź za mnie.- słyszę nagle i patrzę tym razem na faceta lecącego obok. Oczy mi się szklą, ale nie od strachu. -Proszę, nim zginiemy. Wyjdź za mnie!- krzyczy, jak szalony. Źrenice się rozszerzają, a po policzku spływają pierwsze łzy.
-TAK!- wołam i naprawdę zaczynam płakać. Wszystkie emocje się we mnie zebrały i wyszły na zewnątrz. Nagle czuję gwałtowne szarpnięcie i nim się orientuję, mój spadochron jest otworzony, a Christiana obok mnie nie ma.
-Christian?!- wołam spanikowana, a przez myśl przebiega setki złych myśli. -Chris..
-Jestem, jestem!- słyszę rozbawiony głos mężczyzny i wiem, że teraz nieźle się ze mnie śmieje, gdziekolwiek jest. -Jestem nad tobą.- mówi, jak gdyby czytał mi w myślach.
-Kocham cię wariacie.- wołam i teraz dopiero poczułam tą adrenalinę, jaką mi przysporzył ten lot. Mam ochotę zrobić to jeszcze raz.  Wreszcie ląduję na jakiejś łące i wygrzebując się spod materiału rozglądam dookoła. Nieopodal mnie leży Grey, więc podbiegam do niego prędko i pomagam mu wstać.
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię!- powtarzam, rzucając mu się na szyję i całując każdy odsłonięty skrawek jego ciała. Kiedy jednak lekko mnie odsuwa klęka przede mną, a ja znów zalewam się łzami.
-Zostaniesz więc moją żoną?- pyta cicho. Klękam przed nim i kiwając tylko głową przytulam go delikatnie, próbując pokazać, że jest dla mnie bardzo ważną osobą i to, co dla mnie robi jest cudowne. Tkwiliśmy w swoich ramionach przez dobre dziesięć minut, a potem mężczyzna założył na mój palce pierścionek i pocałował go.
-Więc, pani Grey, jak się pani czuje?- pyta zadowolony, biorąc mnie na ręce. Piszczę cicho i śmieję się z niego.
-Mm.. Mam ochotę skoczyć jeszcze raz.- przygryzam dolną wargę spoglądając na jego.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko.- muska moje usta i lekko je przygryza. Wsiadamy do samochodu, który na nas czekał i wracamy do budynku.

Mam ochotę wejść na najwyższy punkt w Nowym Jorku i krzyczeć w niebo głosy ze szczęścia. Jestem taką farciarą, że mam u swojego boku Christiana. Każda może mi go zazdrościć, bo naprawdę - jest czego.
-O czym myślisz?- słyszę niski, ochrypły głos mojego narzeczonego. Muska nagie ramiona i jeździ dłoniami po talii. Zamykam oczy, rozkoszując się jego dotykiem, kiedy nagle dzwoni telefon hotelowy. Ze zdenerwowaniem ruszam go odebrać.
-Halo!- syczę do słuchawki.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale kazano panią poinformować. Pan Bieber trafił do szpitala.- zachłysnęłam się powietrzem i upuściłam telefon na ziemię.
-Co się stało?- spytał wystraszony Grey, a ja kiwnęłam tylko głową i go ominęłam. Pobiegłam do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze ciuchy, jakie miałam na wierzchu.
-Spytaj, w którym leży!- krzyczę, nasuwając na prawie nagie ciało spodnie. Szarooki podaje mi ulicę, na którą muszę się udać, a ja pędzę na parking, jakby od tego miało zależeć moje życie. Bo w sumie zależy.. Jego część...
________________
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Założyłam nowego bloga "Dangerous" : *KLIK*, mam też do niego zwiastun *KLIK*. Jest on o Justinie, występują tam gwiazdy takie jak: Nina Dobrev jako Claudia Smith, Ariana Grande jako Angelika Steward, Gabriella Wilde jako Aleksandra Collins, Mario Casas jako on sam i Ian Somerhalder jako on sam. No i Justin Bieber. Zapraszam gorąco i mam nadzieję, że też na niego wpadniecie i skomentujecie.
 Zauważyłam ostatnio, że mało osób już interesuje się tym blogiem. Trochę boli :< Czy coś jest nie tak? Nie pasuje Wam tutaj coś? Piszcie w komach, bo ja je wszystkie czytam i każdą uwagę analizuję dogłębnie i staram się to zmieniać. Przed napisaniem tego rozdziału właśnie widziałam jeden z nich, gdzie Anonim napisał, iż niekiedy moje opisy są super, a czasem... pożal się Boże. Dlatego postanowiłam, że trochę nad tym popracuję i obiecuję poprawę!
15 KOMENTARZY = 15 ROZDZIAŁ

Linki do Wattpad z moją twórczością:

17 komentarzy:

  1. o maj gasz ! wiedziałam, że Grey się oświadczy! i oczywiście musiałaś namieszać ;o :< a ona zostawia narzeczonego, żeby jechać do Justina do szpitala ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś to zrobić?! Grey się jej oświadczył...liczyłam na to że się to jednak nie stanie...trudno.Końcówka mnie kompletnie rozwaliła Justin w szpitalu! Już czekam na kolejny rozdział! Ciekawe jaki jest powód że znalazł się tam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno jak ty to robisz?! Twoje opowiadanie jest wciągające! Nie można się oderwać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. MEGA PISZESZ !! Nie przestawaj tego robić !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Te opowiadanie jest mega

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudownie opowiadanie, czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu kocham tego bloga / Niki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże.. kocham! czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. wow kobieto to jest najlepsze opowiadanie ever nie mogę doczekać się 15 rozdziału !! ~~całusy ~~
    A i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega.... nie mogę się doczekać 15 !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Laska to opowiadanie jest mega !!! Skąd Ci się to bierze ?? Masz niesamowity talent naprawdę więc doprowadź to ff do końca tak jak pierwszą część ... A co do Carli ... nawet jeżeli teraz jest z Greyem to jestem na 100% pewna że i taj będzie z JB !¡ ~~tala~~

    OdpowiedzUsuń
  13. O mój borze !! Co tu się dzieje ?! :O
    Skoki ze spadochronu i oświadczyny... Cóż muszę przyznać, że to całkiem romantyczne. No dobrze.. Bardzo, ale to bardzo romantyczne ! Masz jednak dobre pomysł Grey. Ah.. I co ja mam teraz zrobić? Przecież ja go wcale nie lubie ! Lubię Justina ! Justina !
    Justina, który miał wypadek ! :(( Oby mu nic nie było kochana bo wtedy to ja nie ręczę za siebie.. Naprawdę ! Zanim skończysz tą historię ja skończę w psychiatryku albo umrę na zawał serca :* Za dużo emocji - oczywiście chodzi mi o Grey'a.. Justin i Carla mogą być zawsze i wszędzie.
    Bardzo dobre opisy. Widać że ruszasz cały czas do pszonu - jesteś po prostu lepsza i lepsza :))
    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt !
    Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział :
    http://fifty--days.blogspot.com/
    Ps. Czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ? Gubię się, dlatego wybacz, że moje komentarze są najczęściej później :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana kiedy dodasz następny ?? Mój komentarz jest 16 ... Wiem że są święta i wgl ale ja bez tego opowiadania zginę!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. ja;lkjfnulmoiljreom;eljcreolse kocham <3 <3 <3
    kocham tego bloga *kropka* <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń