Przez te dwa dni Justin próbował się do mnie dodzwonić. Wyrzucałam każdy prezent, który od niego dostałam. Nie czytałam listów, nie odpowiadałam na sms'y, nie odbierałam telefonów. Całkowicie oddałam się Christianowi, który również nie próżnował i zabierał mnie na randki. Do swojego dziennika mogliśmy zapisać pierwszy wypad do kina. Czuliśmy się jak nastolatkowie - zwyczajnie, błogo, młodo. Ale niestety czas nas goni i nie uchronimy się przed tym, co nas czeka.
Na mnie właśnie czeka prywatny samolot rodziny Grey'a. Jego przyrodnia siostra i brat oraz zastępczy rodzice przyszli nas pożegnać i życzyli udanego lotu. Wstępując na pokład poczułam ulgę. Zostawiłam to wszystko za sobą i teraz mogę odpocząć. Wylot na Malediwy to jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnio dostałam. Christian mądrze opracował plan.
-Jak się czujesz, kochanie?- pyta, a ja wzruszam ramionami. Miałabym się czuć inaczej niż dobrze w tej chwili? Lecimy do mojego małego raju, do którego jeszcze nigdy nie zdołałam polecieć. Samolot wzniósł się do góry i szybując w chmurach zawzięcie rozmawialiśmy o tym, co będziemy robić, kiedy znajdziemy się na miejscu.
Słońce prażyło moją skórę. Nasz domek był istnym rajem. Miał ogromną sypialnię, z widokiem na ocean. W powietrzu czuć bryzę i zapach drewna, z którego była zrobiona chatka. Obok sypialni mieściła się łazienka z ogromną wanną, dużą ilością mebli i wielkim lustrem. Christian załatwił nam jeden z najlepszych oferowanych gmachów, który mieli do dyspozycji w tym terminie. Leżąc na drewnianym moście opalałam się i słuchałam szumu fal obijających się o belki, które przytrzymywały całą konstrukcję.
-Za godzinę obiad.- poinformował szarooki, zajmując miejsce obok. Oparł się ręką i patrzył na mnie z góry, zasłaniając mi tym samym słońce.
-Heej! Ja chcę się opalać.- pisnęłam, mrużąc oczy.
-A ja chciałbym ci coś zrobić, ale nie mogę, bo dwójka gapiów nas przyuważy.- mruknął i pocałował mnie w szyję. Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam parę jeżdżącą na skuterach wodnych. -Jeszcze jest sypialnia, wiec chyba nic się nie stanie, jak cię tam zaciągnę.- zawołał i biorąc mnie na ręce zaczął biec do środka. Rzucił mnie na miękki materac i uśmiechnął się dumnie.
-Teraz jesteś cała moja.- szepcze, pocierając swoje dłonie i świdrując mnie spojrzeniem. Oblizuję i przygryzam wargę, obserwując kuszące ciało mężczyzny. Wiję się pod płonącymi oczami Christiana i wyczekuję jego ruchu. Podchodzi do łoża zwinne jak puma i chwilę potem zgłębiamy tajniki miłości, którą pragniemy sobie przekazać.
Podwodna restauracja to coś, o czym zawsze marzyłam. Podwójne stoliki, a wokół pełno wody, rafy koralowej i ryb. Kucharze podawali tutaj orientalne smakołyki, ale nie zniechęciło mnie to. Byłam gotowa zjeść wszystko to, co żyje, byleby móc tutaj posiedzieć w towarzystwie Christiana. Ten zaś był zadowolonym z życia facetem, który wyglądał niezwykle pociągająco z włosami "po seksie".
-Co cię tak bawi?- spytał, siadając na przeciwko mnie. Wzruszyłam ramionami, robiąc niewinną minę i chwilę potem jadłam ostrygi. Dzisiejszego wieczoru w centrum miasta miał odbyć się festyn. Ponoć to jedno z większych świąt na Malediwach, więc postanowiliśmy wziąć udział w tej imprezie.
Przebraliśmy się w luźniejsze ciuchy, założyliśmy wygodne buty i gotowi byliśmy ponieść się zabawie, która nas tu czekała. Już wychodząc na ulice słyszeliśmy setki rozmów o diabelskim młynie czy koncercie, który był tu grany. Nagle napłynęła do mnie masa optymizmu, która biła od tubylców. Miałam tyle optymizmu w sobie, poczułam się znacznie młodsza i chciałam, abyśmy ten wieczór wspominali przez wieki. Złapałam więc mężczyznę za rękę i zaczęliśmy biec. Wreszcie dotarliśmy do centrum miasta, gdzie było już pełno ludzi. Po jednej stronie ciemnoskóry chłopak żonglował kulami ognia, z drugiej strony zaś była grupa tancerzy, którzy mieli niesamowite poczucie rytmu. Na środku rozłożono coś na kształt sceny, gdzie grał tutejszy zespół, a przed nimi tańczyli ludzie.
-Łoah..- westchnęłam, a Grey chwycił mnie za rękę i obrócił. Przyciągnął gwałtownie do siebie i unosząc figlarnie brwi zaczął ze mną tańczyć. Na twarzy widniał ogromny uśmiech. Dawno nie byłam taka szczęśliwa. Kocham go za to, jaki jest. Nie ma przede mną tajemnic, jest szczery, kocha mnie i potrafi być czułym romantykiem. A tak narzekałam, że nie zabiera mnie na randki...
Po kilku utworach napiliśmy się soku w pobliskim barze. Christian zakupił mi kwiecisty wianek, który założyłam na szyję. Poczułam się jak na Hawajach!
-Idziemy na diabelski młyn?- próbuje przekrzyczeć tłum.
-Chcesz już zwolnić tępo? Ja się dopiero rozkręcam!- wołam i znów zaczynam tańczyć. Mężczyzna nie może się oprzeć i znów zaczyna wić się razem ze mną. Nagle grupka dzieci, która w rękach trzymała sztuczne ognie, zrobiły kółko wokół nas i zaczęły skakać, śpiewać i głośno się śmiać. Obejmując go spojrzałam na nie i uśmiechnęłam się.
-Kocham cię.- usłyszałam czuły głos otaczający moje ucho.
-Ja ciebie też...- westchnęłam i wtuliłam się w niego, kiedy muzyka zwolniła. Dzieci zaczęły krzyczeć, że teraz mamy się pocałować, to w niedalekiej przyszłości wydarzy się dla nas coś dobrego.
-Coś dobrego?- powtórzył Grey i oblizał wargę. Przygryzłam usta, mrużąc oczy. -Niech się tak stanie.- złożył delikatny pocałunek na moich ustach, a kiedy się od siebie oderwaliśmy, przez parę sekund patrzyliśmy sobie tylko w oczy.
Zespół zrobił sobie przerwę, więc w tym czasie zakupiliśmy jakieś drobne pamiątki, porobiliśmy zdjęcia i kiedy już naprawdę byliśmy zmęczeni, postanowiliśmy wrócić do domu. Christian niósł mnie na plecach, a ja w tle słyszałam dudniącą muzykę puszczaną przez DJ'a.
-I DON'T CARE! I LOVE IT!- krzyczałam z całych sił i śmiałam się z siebie. Grey tylko kiwał bezradnie głową i co jakiś czas sam się podśmiewał z moich pomysłów. Wreszcie zawitaliśmy w domku. Zdjęłam sandały, upuściłam je przy drzwiach i widząc łóżko podeszłam do niego i po prostu się na nie rzuciłam. Zamknęłam oczy i dopiero teraz ogarnęło mnie zmęczenie.
-Idziesz spać?- spytał Christian zdejmując z siebie t-shirt. Pokiwałam głową. Poczułam, że mężczyzna kładzie się obok mnie i całuje czule w czubek głowy.
-Dobranoc kochanie.
-Dobranoc..- mruknęłam i chwilę potem już spałam.
Obudziłam się bardzo wcześnie. Na zegarze widniała 7 rano, więc to był odpowiedni moment, aby rzucić się do tej wody i nie opalić się na raka. Wyślizgnęłam się spod objęć Christiana i podeszłam do komody po strój. Ruszyłam pod prysznic, wykonałam podstawowe czynności z uwzględnieniem depilacji. Po około 30 minutach byłam gotowa, aby wyjść już na plażę. Wtedy zobaczyłam, że śpiącego królewicza również nie ma. Rozejrzałam się dookoła i nagle poczułam wbijające się w skórę szyi zęby. Zasyczałam wystraszona, ale na miejsce bólu wstąpiło podniecenie. Christian delikatnie muskał szyję i ramiona, a ja zamknęłam oczy.
-Za pół godziny śniadanie...- szepnął. -Wiesz, co możemy zrobić przez ten czas?- dodał, zrzucając ramiączko od stroju.
-Ooo nie, nie! Nie tym razem Grey!- wołam, wyrywając się spod słodkich tortur. -Idę popływać. Chcesz, to się przyłącz.- dodałam, poprawiając skrawek materiału na ramieniu.
-Wolałbym cię tutaj..- szepcze kusząco, mrużąc oczy, a ja kategorycznie się z nim żegnam i wychodzę z domku. Kieruję się nad plażę, gdzie powoli gromadzili się ludzie. Rzuciłam ręcznik przy drewnianych belkach od mostu prowadzącego do chatki i zaraz potem wbiegłam do przyjemnie chłodnej wody. Wróciłam do czasów, kiedy życie jest proste, poukładane, a ja mogę spełniać marzenia. Jest cudownie.
Kolejny dzień, który zleciał na podziwianiu wyspy. Dzisiejszego dnia mieliśmy wycieczkę z pilotem. Pan Shraiber zabrał nas nad piękny wodospad, pokazał cudowne budowle, płynęliśmy promem nad środek wód, aby zobaczyć pływające delfiny. I znów kolejne popołudnie, gdzie jestem wypompowana z sił i nie mogę się delektować tym prostym urokiem Malediw- plaża, woda, słońce...
-Idziemy dzisiaj na uroczystą kolację. Dostaliśmy specjalne zaproszenia..- zaczął Christian, wycierając swoje mokre, nagie ciało.
-Co? Ugh.. Nie mam żadnej sukienki...- mamroczę, a on wzrusza ramionami.
-Taylor się tym zajął.- puścił oczko i zaczął szukać bielizny w komodzie.
-To on tutaj też jest?- spytałam z niedowierzaniem.
-Cóż.. Jego rodzina się z tego cieszy, bo jest razem z nim.
-Nie dasz człowiekowi wolnego.- wzdycham schodząc z łóżka. Szarooki podchodzi, cmoka mnie w czubek głowy, a kiedy odwraca się, dostaje ode mnie klapsa.
-CO TO MIAŁO BYĆ?- pyta, wyraźnie zszokowany moim postępowaniem.
-Następnym razem pamiętaj, aby zakładać bieliznę, a nie paradować nago.- powiedziałam z słodyczą w głosie. Facet przymrużył oczy i kiwając bezradnie głową wszedł do łazienki. Zajrzałam więc do szafy. Tak, jak myślałam. Długa, czerwona suknia wisiała na wieszaku. Spojrzałam wiec na dodatki. Wszystko ze sobą idealnie grało. Wzięłam ją i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie koszulę Christiana, bo tylko to miałam na sobie. Wzięłam szybką kąpiel, nasmarowałam się olejkami i innymi dodatkami, które ze sobą zabrałam. Cudownie pachnąca, gładka i miękka włożyłam idealnie pasującą do mojej sylwetki sukienkę. Była opięta aż do samych kostek stóp. Tam zaś rozpływała się jak tafla wody podczas sztormu. Podciągnęłam ją w biuście i spojrzałam na swoje odbicie. Do tego założyłam piękny, srebrny łańcuszek i wyprostowałam włosy. Zrobiłam delikatny makijaż, włożyłam buty i gotowa wyszłam do sypialni.
-No cóż..- westchnął Christian. -Taylor jak nigdy przyłożył się do skompletowania tego stroju. Wyglądasz obłędnie.- dodał z dumą w głosie. Podeszłam do niego i poprawiając krawat, który zakładał uśmiechając się dumnie pod nosem.
-Cudnie pachniesz.- szepnęłam i pocałowałam go w szyję. Kocham tego faceta i teraz jestem tego pewna na tysiąc procent.
Kolacja była nadzwyczajna. Restauracja była ustrojona inaczej niż zwykle, a poza tym prócz nas tak uroczyście ubranych nie było nikogo.
-Czemu tylko my jesteśmy tak ubrani?- pytam zdezorientowana, czując spojrzenia wszystkich dookoła.
-Bo oni zaraz stąd wychodzą.- mówi szeptem i patrzy mi prosto w oczy.
-A gdzie reszta gości?
-Wiesz, że im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz? Tego się trzymajmy.- puścił mi oczko, a mnie zamurowało. Siedziałam na krześle jak naburmuszone dziecko skarcone przez ojca. Nie rozumiałam w ogóle, co się dzieje. Kiedy jednak zostaliśmy sami, dopiero zaczęło to do mnie docierać.
W tle zaczęła grać muzyka, a podwodny świat przyozdobiony świecami powodował, że miałam ochotę siedzieć z boku i przyglądać się sytuacji. Klimat jak z filmów...
-Więc, gdzie goście?- ponawiam pytanie, kiedy kelner przynosi danie.
-Cierpliwości.- mówi, spoglądając na zegarek. Wzdycham zdenerwowana i wbijam widelec w rybę. Nie należę do cierpliwych osób...
____________
Chcesz, abym poinformowała Cię na twitterze o nowym rozdziale? Zostaw pod tym postem komentarz z nazwą tt, a ja obiecuję, że na bieżąco będę informować o nowościach na tym blogu.
Zasada ta sama:
Zespół zrobił sobie przerwę, więc w tym czasie zakupiliśmy jakieś drobne pamiątki, porobiliśmy zdjęcia i kiedy już naprawdę byliśmy zmęczeni, postanowiliśmy wrócić do domu. Christian niósł mnie na plecach, a ja w tle słyszałam dudniącą muzykę puszczaną przez DJ'a.
-I DON'T CARE! I LOVE IT!- krzyczałam z całych sił i śmiałam się z siebie. Grey tylko kiwał bezradnie głową i co jakiś czas sam się podśmiewał z moich pomysłów. Wreszcie zawitaliśmy w domku. Zdjęłam sandały, upuściłam je przy drzwiach i widząc łóżko podeszłam do niego i po prostu się na nie rzuciłam. Zamknęłam oczy i dopiero teraz ogarnęło mnie zmęczenie.
-Idziesz spać?- spytał Christian zdejmując z siebie t-shirt. Pokiwałam głową. Poczułam, że mężczyzna kładzie się obok mnie i całuje czule w czubek głowy.
-Dobranoc kochanie.
-Dobranoc..- mruknęłam i chwilę potem już spałam.
Obudziłam się bardzo wcześnie. Na zegarze widniała 7 rano, więc to był odpowiedni moment, aby rzucić się do tej wody i nie opalić się na raka. Wyślizgnęłam się spod objęć Christiana i podeszłam do komody po strój. Ruszyłam pod prysznic, wykonałam podstawowe czynności z uwzględnieniem depilacji. Po około 30 minutach byłam gotowa, aby wyjść już na plażę. Wtedy zobaczyłam, że śpiącego królewicza również nie ma. Rozejrzałam się dookoła i nagle poczułam wbijające się w skórę szyi zęby. Zasyczałam wystraszona, ale na miejsce bólu wstąpiło podniecenie. Christian delikatnie muskał szyję i ramiona, a ja zamknęłam oczy.
-Za pół godziny śniadanie...- szepnął. -Wiesz, co możemy zrobić przez ten czas?- dodał, zrzucając ramiączko od stroju.
-Ooo nie, nie! Nie tym razem Grey!- wołam, wyrywając się spod słodkich tortur. -Idę popływać. Chcesz, to się przyłącz.- dodałam, poprawiając skrawek materiału na ramieniu.
-Wolałbym cię tutaj..- szepcze kusząco, mrużąc oczy, a ja kategorycznie się z nim żegnam i wychodzę z domku. Kieruję się nad plażę, gdzie powoli gromadzili się ludzie. Rzuciłam ręcznik przy drewnianych belkach od mostu prowadzącego do chatki i zaraz potem wbiegłam do przyjemnie chłodnej wody. Wróciłam do czasów, kiedy życie jest proste, poukładane, a ja mogę spełniać marzenia. Jest cudownie.
Kolejny dzień, który zleciał na podziwianiu wyspy. Dzisiejszego dnia mieliśmy wycieczkę z pilotem. Pan Shraiber zabrał nas nad piękny wodospad, pokazał cudowne budowle, płynęliśmy promem nad środek wód, aby zobaczyć pływające delfiny. I znów kolejne popołudnie, gdzie jestem wypompowana z sił i nie mogę się delektować tym prostym urokiem Malediw- plaża, woda, słońce...
-Idziemy dzisiaj na uroczystą kolację. Dostaliśmy specjalne zaproszenia..- zaczął Christian, wycierając swoje mokre, nagie ciało.
-Co? Ugh.. Nie mam żadnej sukienki...- mamroczę, a on wzrusza ramionami.
-Taylor się tym zajął.- puścił oczko i zaczął szukać bielizny w komodzie.
-To on tutaj też jest?- spytałam z niedowierzaniem.
-Cóż.. Jego rodzina się z tego cieszy, bo jest razem z nim.
-Nie dasz człowiekowi wolnego.- wzdycham schodząc z łóżka. Szarooki podchodzi, cmoka mnie w czubek głowy, a kiedy odwraca się, dostaje ode mnie klapsa.
-CO TO MIAŁO BYĆ?- pyta, wyraźnie zszokowany moim postępowaniem.
-Następnym razem pamiętaj, aby zakładać bieliznę, a nie paradować nago.- powiedziałam z słodyczą w głosie. Facet przymrużył oczy i kiwając bezradnie głową wszedł do łazienki. Zajrzałam więc do szafy. Tak, jak myślałam. Długa, czerwona suknia wisiała na wieszaku. Spojrzałam wiec na dodatki. Wszystko ze sobą idealnie grało. Wzięłam ją i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie koszulę Christiana, bo tylko to miałam na sobie. Wzięłam szybką kąpiel, nasmarowałam się olejkami i innymi dodatkami, które ze sobą zabrałam. Cudownie pachnąca, gładka i miękka włożyłam idealnie pasującą do mojej sylwetki sukienkę. Była opięta aż do samych kostek stóp. Tam zaś rozpływała się jak tafla wody podczas sztormu. Podciągnęłam ją w biuście i spojrzałam na swoje odbicie. Do tego założyłam piękny, srebrny łańcuszek i wyprostowałam włosy. Zrobiłam delikatny makijaż, włożyłam buty i gotowa wyszłam do sypialni.
-No cóż..- westchnął Christian. -Taylor jak nigdy przyłożył się do skompletowania tego stroju. Wyglądasz obłędnie.- dodał z dumą w głosie. Podeszłam do niego i poprawiając krawat, który zakładał uśmiechając się dumnie pod nosem.
-Cudnie pachniesz.- szepnęłam i pocałowałam go w szyję. Kocham tego faceta i teraz jestem tego pewna na tysiąc procent.
Kolacja była nadzwyczajna. Restauracja była ustrojona inaczej niż zwykle, a poza tym prócz nas tak uroczyście ubranych nie było nikogo.
-Czemu tylko my jesteśmy tak ubrani?- pytam zdezorientowana, czując spojrzenia wszystkich dookoła.
-Bo oni zaraz stąd wychodzą.- mówi szeptem i patrzy mi prosto w oczy.
-A gdzie reszta gości?
-Wiesz, że im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz? Tego się trzymajmy.- puścił mi oczko, a mnie zamurowało. Siedziałam na krześle jak naburmuszone dziecko skarcone przez ojca. Nie rozumiałam w ogóle, co się dzieje. Kiedy jednak zostaliśmy sami, dopiero zaczęło to do mnie docierać.
W tle zaczęła grać muzyka, a podwodny świat przyozdobiony świecami powodował, że miałam ochotę siedzieć z boku i przyglądać się sytuacji. Klimat jak z filmów...
-Więc, gdzie goście?- ponawiam pytanie, kiedy kelner przynosi danie.
-Cierpliwości.- mówi, spoglądając na zegarek. Wzdycham zdenerwowana i wbijam widelec w rybę. Nie należę do cierpliwych osób...
____________
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Trwa głosowanie na blog miesiąca LUTY! Dlatego proszę wchodźcie tutaj -> KLIK <- i oddawajcie głos na Toxic w ankiecie po prawej stronie. To dla mnie bardzo ważne, dlatego cenię każdy oddany na mnie głos.
Są również dwie ankiety na tym blogu, gdzie proszę, abyście oddawali głosy. :)Wracając do normalności pojawiła się podstronka Liebster Award, gdzie zostało nominowane 12 blogów. Wchodźcie i sprawdzajcie, czy zostaliście nominowani!
Chcesz, abym poinformowała Cię na twitterze o nowym rozdziale? Zostaw pod tym postem komentarz z nazwą tt, a ja obiecuję, że na bieżąco będę informować o nowościach na tym blogu.
Zasada ta sama:
15 komentarzy= Rozdział 13.
Jak Wam się podoba rozwój akcji? Macie jakieś przeczucia odnośnie tej kolacji? Piszcie w komach!
Buziaki, Claudia ♥
fajny
OdpowiedzUsuńZaniedbalam twojego bloga xd nie przeczytalam ostatnich 2 rozdzialow :( przepraszam xddd jakos mi sie nudzilo i weszlam na bloggera a tam 62846829#66382836646 rozdizalow roznych ff boze.... Jak ja to ogarne ;( ale jakos musze ;) ja mysle ze on jej sie oswiadczy albo bedzie chcial zabic to sa dwie opcje ;) eloszki :>
OdpowiedzUsuńSuper!!! Chcę więcej <3
OdpowiedzUsuńNiech on jej się kurwa nie oświadcza XDD
OdpowiedzUsuń@bizzroul
Super
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !! <3
OdpowiedzUsuńboże hahahhaha oświadczy się ? xd hah a jeśli tak, to, czy Carla się zgodzi ? ja to bym się chyba zgodziła na jej miejscu :>
OdpowiedzUsuńPrzecudny rozdział <3
OdpowiedzUsuńChristian taki romantyczny ^^
Justin'owi się należało...
Malediwy :D
Życzę weny i z niecierpkiwością czekam na następny rozdział *-*
Świetny czekam na nn !!! Ciekawe co wymyślił juz nie koge się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko właśnie za jednym razem. Jesteś genialna
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać więcej
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością. Jestem ciekawa co wymyślił:)
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńKurcze, nie wierzę!!! Oświadczy się jej matko:)))) ciekawa jestem kolejnego rozdziału nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuń