-Co ty tu robisz?- spytałam cicho. -To damska toaleta.- podkreśliłam, a on z figlarnym uśmieszkiem na twarzy podszedł bliżej mnie. Cofnęłam się o krok i poczułam zimny kamień zlewu. Oddech przyspieszył, a serce waliło jak oszalałe, kiedy poczuło jego bliskość.
-Więc chciałaś porozmawiać.- szepnął, przejeżdżając palcem po mojej szyi. Zacisnęłam oczy, próbując uwolnić się od tego dziwnego uczucia - zatraconej.
-Chciałam, ale żeby móc z tobą rozmawiać..- przerywam na moment, aby odepchnąć go lekko od siebie. -... muszę mieć swobodę, a ty przystawiasz mnie do muru i liczysz, że ci się rzucę na szyję.- dodaję stanowczo.
-Oh..- udał zaskoczonego. Nagle do pomieszczenia weszła jakaś kobieta, a widząc nas - kłócących się, cofnęła się i postanowiła nam nie przeszkadzać.-Masz mnie za prostaka?
-Ani trochę, ale nie wiem, jaki jesteś teraz. Ludzie się zmieniają.- tłumaczę i ściszam ton. Mruga w moją stronę i przejeżdża ręką przez włosy, stawiając je jeszcze wyżej.
-Jak się czujesz?- zmienia temat, a ja unoszę zaskoczona brew.
-Przeszłam przez wiele rehabilitacji i jak widać..
-Nie o to pytam.- przerywa, jeżdżąc palcem wskazującym po brodzie. - Pytam o wczorajszy wieczór.- blednę. Skąd on wie o tym, co się wczoraj wydarzyło w mieszkaniu?
-Przepraszam, a o co chodzi?- udawałam zdziwioną. Chciałam wyciągnąć z niego wszystkie informacje, które wie.
-Wieczorem, mało co cię nie zgwałcił ten dupek. Dobrze, że mój agent zdołał cię bardzo szybko namierzyć, bo w przeciwnym razie..
-Co? Jak to? To... To byłeś ty?- szepczę, nie wierząc w to, co mówi.
-A niby kto? Tamten skurwiel podpisał się pod tym, że cię obronił, wezwał karetkę i policję?- podchodzi bliżej. -Od razu, kiedy zadzwoniłaś do Rosalie, ona wysłała mi SMS'a z numerem telefonu. Ja znowu wysłałem go agentowi, a on zajął się tym jak trzeba. I postanowiłem cię odwiedzić. Kiedy byłem już na korytarzu słyszałem krzywi, więc wbiegłem... I ty tam byłaś...
-Justin... Ja nie wiem, co powiedzieć..- rzuciłam, patrząc przed siebie. Do oczu napłynęły mi łzy, na wspomnienie dzisiejszego poranka. Tak łatwo przyszło mu okłamanie mnie. Udawał bohatera, zaimponował mi... A to było kłamstwem.
-Potem przyjechał lowelas i... Po prostu stamtąd wyszedłem, kiedy dowiedziałem się, że jesteś z nim.- wyjaśnił, wzruszając rękami.
Zapanowała cisza. Żadne z nas się nie odezwało. Byliśmy pogrążeni w swoich myślach.
-Spotkajmy się jutro, u mnie. Porozmawiamy na spokojnie, bo to nie miejsce od tego. Natłok myśli, rozumiesz...
-Jak zawsze, panno MacCartney.- uśmiechnął się słabo, a ja spuściłam wzrok w dół. -Zadzwonię do ciebie.- rzucił i wyszedł, a ja przykucnęłam na podłodze, zaczesując wszystkie włosy do tyłu. Miałam dość dzisiejszego dnia, chciałam wrócić do mieszkania i położyć się spać. Wstałam więc, poprawiłam się i w miarę uporządkowana wyszłam do ludzi. Wszyscy zajęli parkiet i mało kto siedział przy stolikach. Skierowałam się więc na swoje miejsce. Christiana również nie było. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Justina, który spoglądał na mnie przy drzwiach. Zabrałam swój płaszcz, torebkę i pospiesznie udałam się do wyjścia. W towarzystwie Biebera opuściłam budynek i wsiadłam do limuzyny. Spojrzałam zdezorientowana na niego, a on zaczął się śmiać.
-Już widzę tytuły jutrzejszych szmatławców "Carla i Justin znowu razem!" wykrzyczał, ciągle chichocząc. Westchnęłam i pokręciłam poirytowana głową.
-Chcę jechać do mieszkania, zdjąć z siebie to wszystko i iść spać.- rzuciłam głosem dziecka i spojrzałam w szybę.
-Tam też jedziemy.- uśmiechnął się, ściskając moją dłoń. Spojrzałam w jego stronę i wyrwałam rękę z uścisku.
-To nie za dobry pomysł. Christian może przyjechać w każdej chwili, a wtedy... Eh, nie chcę kłótni. Już i tak staram się jak tylko mogę..
-Aby pokochać go tak, jak mnie?- uniósł brwi, a w oczach rozbłysły iskry nadziei. -Próbowałem tak w moim przypadku z tobą. Żadnej nie potrafiłem pokochać tak, jak ciebie. Żadna nie dawała mi tyle radości i przygód.- tłumaczył, a ja zacisnęłam znowu oczy.
-Nie, Justin, proszę... Nie chce tego słuchać.- szepnęłam, próbując się nie rozpłakać. Zniszczyłam coś, co przetrwałoby do tej pory i nic nie musiałabym udawać, nie musiałabym wywracać swojego życia do góry nogami!
-Nie chcesz mi przyznać racji, bo wiesz, że tak jest.
-Przestań!- krzyknęłam i spojrzałam w jego stronę. -Nie wyobrażasz sobie, jak mi jest trudno. Christian jest naprawdę wspaniały, ale kiedy on wychodzi, zostaję sama i wiem, że to zepsułam. Bo gdybym was nie odtrącała, to byłoby tak, że w mieszkaniu byłaby Rosalie, ty rzadko kiedy zostawiałbyś mnie samą. A tak? Mam ogromne mieszkanie i jestem w nim sama. Brakuje mi was, naprawdę brakuje, a muszę pokazywać, że jest mi wspaniale żyjąc tak, jak teraz.- i po policzkach spłynęły łzy. Justin momentalnie przysunął się do mnie i mocno przytulił. Pogłaskał mnie po głowie i uciszał. Otarł krople słonej wody, które spływały mi po buzi i spojrzał w oczy.
- Mi też cię brakuje, nam wszystkim. Wiesz, że czekam na ciebie. Mogę czekać dalej, jak tylko tego chcesz. Zawsze tu będę i choćby nie wiem, jak tobie się to nie będzie podobało. Zawsze.- ostatnie słowo wyszeptał i cmoknął mnie w usta, kiedy auto się zatrzymało. Siedziałam w osłupieniu i nie wiedziałam, co zrobić. Spojrzałam po raz ostatni w czekoladowe oczy faceta i wysiadłam z auta, na pożegnanie rzucając słowo "jutro".
Kiedy weszłam do mieszkania, zastałam tam Christiana.
-Nie teraz, proszę.
-Obiecałaś...
-A ty okłamałeś.- warknęłam, chcąc tym akcentem zakończyć dyskusję. -Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Jestem śpiąca.- powiedziałam, wchodząc do sypialni. Złapałam szlafrok i chwilę potem wzięłam prysznic. Grey nadal tam był, a widząc go tak seksownie wkurzonego, przeszedł mi cały gniew. Jego koszula była rozpięta, krawat zwisał luźno, rękawy podwinięte, a marynarka wisiała na oparciu. Patrzył na mnie... Dłonie złączył jak do pacierza i czekał, aż się ugnę. Wiedział, że to na mnie działa.
-Nie, Christian. Nie dziś.- powiedziałam, zastawiając oczy ręką. -Jestem naprawdę wykończona.
-Ja wiem.- słyszę jego cichy, ochrypły głos przy szyi. -O to chodzi kochanie.- dodaje i zaczyna rozkoszną drogę po moim ciele, a ja nie potrafię mu odmówić.
________________________
Oto rozdział 4. Cóż, dużo się dzieje, jest parę niewyjaśnionych spraw. Skąd zna się Christian z Justinem? Jak dalej potoczy się związek Greya z Carlą? Czy dziewczyna zdoła przezwyciężyć miłość do Justina i zostanie z Christianem? Czy jednak się podda?
5 komentarzy = Rozdział 5.
Buziaki.Wasza Claudia ♥
Jestem ciekawa jak pojdzie jej rozmowa z Justinem. Nie mogę się doczekać nn.
OdpowiedzUsuńOna nadal kocha Justina to dlaczego z nim nie może być? :(
OdpowiedzUsuńCuuuuuudowny;* Mam wrażenie, że związek Carly i Grey'a nie wytrzyma długo. Widać, że uczucia wracają na nowo <3 Ciekawe jak pójdzie jej rozmowa z Bieberem????? Czekam z niecierpliwością na nexta;DDD
OdpowiedzUsuńpzdr;******
Carla będzie z Bibsem (tak wiem, poprawiałaś mnie, ale mi jest tak lepiej)!!! Christian coś ukrywa, to widać z kilometra i nie ma bata, zostawi go i weźmie Justina. Ja to wiem, a tak w ogóle to rozdział super, dużo się dzieje, ale Claudia, jak na Ciebie to krótki.
OdpowiedzUsuńCudowny *-* Oni mają być razem :o Jak na cb jest dosyć krótki ↑↑↑, ale za ten niby pocałunek wybaczam :) Czekam do następnego ;*
OdpowiedzUsuńMega mega mega odcinek! Grey cos ukrywa <3
OdpowiedzUsuńJak Christian mógł okłamać Care?
OdpowiedzUsuńMyślę że ona będzie z Justinem :)
Świetny rozwiał ;)
Czekam na next *_*
czekaj czekaj, czy ja ominęłam jakiś rozdział?
OdpowiedzUsuńKto to Grey? O.o
Przecież Carla jest z Christianem a nie z Greyem... Czy to ten sam koleś?
:P
Nie rozumiem xd
Ale masz super styl pisania i ogólnie genialnie piszesz więc już czekam na następny rozdział *.* <3
Pozdrawiam