-Tak bardzo mi cię brakuje.- szeptam, ciągle ją przytulając. Barman w tym czasie podaje kieliszek z wódką, a ja dziękując, odstawiam go na bok i nie myślę o tym, aby go w siebie wlać.
-Carl, boże.. Tak dobrze cię widzieć całą i zdrową! Jak się trzymasz? Jak życie?- pyta, odsuwając się na odległość ramion. Patrzę zapłakanymi oczami w jej kierunku i widzę zatroskanie, malujące się na twarzy. Oh, Rose, gdybyś tylko wiedziała, jakie mam teraz życiowe rozterki... Nie chcę jednak opowiadać o tym już przy pierwszym spotkaniu.
-Cóż.. Czas leci, myślę nad ustatkowaniem się z jednym facetem na zawsze, ale... To nie takie proste, jak się wydawało.- burknęłam i kątem oka dostrzegłam bawiącą się Barbarę, z którą pracowałam i... Selenę, z którą pracuję teraz!
-Znasz ją?- pytam nagle, wskazując palcem na posturę niskiej, ciemnookiej dziewczyny.
-To Barbary kuzynka, dzisiaj postanowiła z nami wyjść na miasto...- wyjaśniła, a ja wolno przytaknęłam ruchem głowy. Bacznie przyglądałam się przyjaciółce, która ani trochę się nie zmieniła. Żadnych oznak, że przybyło jej lat. Ani grubsza, ani chudsza, włosy tej samej długości i dalej tak samo młoda cera. Jak ona to robi?
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał północ. Mój brzuch zaczął płatać figle, dając mi jasno do zrozumienia, że gdy nie wrócę teraz, to prawdopodobnie może się coś stać.
-Kochana, muszę lecieć... Może spotkamy się jutro? Lunch u mnie? Adres podeślę SMS'em.- uśmiechnęłam się entuzjastycznie, kiedy uświadomiłam sobie, że wcale nie jestem taka pijana. Brunetka mrugnęła swoimi dużymi, niebieskimi oczami i błyskawicznie pokiwała głową.
-Musimy pogadać. Mamy tyle do nadrobienia...- westchnęła, podpierając twarz o rękę, którą usadowiła na blacie baru. Przez ciało przebiegło ciepłe uczucie. Mimo tego, że zachowałam się jak świnia, ona nadal chce ze mną rozmawiać...
-Oj tak, musimy.- przytuliłam ją na pożegnanie i chwiejnym krokiem udałam się do wyjścia. Złapałam taksówkę, która zawiozła mnie do mieszkania. Przywitałam się z młodym chłopakiem, który odbywał praktyki w naszym wieżowcu i windą sunęłam na 23 piętro. Kiedy zawitałam w swoim mieszkaniu, wydawać się mogło, że nikogo tutaj nie ma. Kiedy jednak weszłam głębiej, dostrzegłam posturę Christiana, który zawzięcie pracował na laptopie. Podeszłam do niego i oddychając z ulgą, objęłam jego szyję i pocałowałam w skroń.
-Cześć skarbie.- szepnęłam do ucha i lekko je przygryzłam.
-Piłaś?- zaśmiał się mężczyzna i odwrócił głowę w moją stronę. Zmarszczyłam nosek, czując się jak nastolatka gardzona przez rodzica.
-Troszeczkę.- powiedziałam prosto w jego usta, a następnie je pocałowałam. -Jeszcze pracujesz?- pytam, przerzucając ciało przez skórzaną sofę. Położyłam się na jego kolanach i patrząc się na twarz, wyczekiwałam odpowiedzi. On jednak prychnął, zamykając laptopa i pozbawiając mieszkania jakiegokolwiek światła. Teraz tylko księżyc wpadał przez ogromne okna salonu. Położył ręce na brzuchu i zaczął po nim jeździć.
-Możemy porozmawiać?- niepewnie spojrzał mi prosto w oczy, a ja wzruszając rękami wyczekiwałam kontynuacji. -Nie opowiedziałaś mi, skąd znasz Biebera i nie mówiłaś nic o tym, jak wyglądało twoje życie wcześniej. Czemu nie poznałem twoich rodziców?
-Naprawdę Christian?- pytam zażenowana. -Teraz chcesz o tym rozmawiać, kiedy ja jestem pijana? Okej.- prostuję się zbulwersowana. -Chodziłam z Justinem, było super, do czasu, kiedy się nie podowiadywałam o jego wcześniejszych kobietach, o tym, co robił i jak obchodził się z każdą. Historia się powtarzała ze mną, więc nie mogłam dopuścić do tego, żeby mnie zranił. Potem wyjechałam na misję do Ukrainy, gdzie panował chaos, zostałam postrzelona, obok mnie wybuchł granat i takim sposobem trafiłam do szpitala. Zanim jednak to zrobiłam, napisałam Justinowi list, że go kocham.- przerwałam, obserwując reakcję Grey'a. Ten jednak nie robił nic. Patrzył na mnie beznamiętnie, słuchając tego, co mam do powiedzenia. -I że nigdy nikogo tak nie kochałam. Potem wyszło jak wyszło, wyglądałam tragicznie i nie chciałam nikogo ranić swoim wyglądem. Wiedziałam, że będą cierpieć. To było oczywiste, dlatego odtrąciłam wszystkich, którzy przyjechali za mną do Europy: Justina, rodziców i moją przyjaciółkę Rosalie. Nie odzywam się z rodzicami, Justin.. to temat do dyskusji, moja najlepsza przyjaciółka, z którą widziałam się dzisiaj... Nagle.. Nagle tamto życie powraca. Mając 2 lata spokoju, w przeciągu dwóch dni spotykam ludzi, których tak długo nie widziałam. Z rodzicami nie rozmawiałam, nie wiem, jak im się wiedzie i to mnie najbardziej boli. Straciłam osoby, które były w stanie zrobić dla mnie wszystko.- i zakryłam twarz, próbując ukryć łzy. Zaczęłam cicho szlochać, a mężczyzna błyskawicznie mnie przytulił do siebie.
-Dlaczego do nich nie zadzwonisz i im tego nie wytłumaczysz?- pyta, głaskając mnie po głowie.
-To nie takie proste.- sięgam po chusteczkę i wypróżniam nos. -Jest mi wstyd za to, co zrobiłam.
-Każdy popełnia błędy.- prostuje się, aby spojrzeć mi prosto w oczy. -I każdemu przysługuje druga szansa. Robimy coś, czego niekiedy żałujemy całe życie. Ale w pewnych momentach trzeba się zatrzymać i pomyśleć nad tym, co się robi. To nie takie proste, ale warto spróbować.- cmoknął mnie w czoło i znów przyciągnął do siebie.
-Dziękuję ci za wsparcie i zrozumienie.
-Nie, nie, nie..- przerwał. -Na temat Biebera porozmawiamy, jak będziesz trzeźwa, a teraz leć wziąć prysznic i spać.- szepnął mi do ucha i złożył delikatny pocałunek obok niego. Klepnęłam w kolana i wstałam, a następnie chwiejnym krokiem poszłam wykonać podstawowe czynności łazienkowe. Piętnaście minut później w bieliźnie ruszyłam do łóżka, a Grey w tym samym momencie wszedł do pokoju. Rzuciłam się na materac i zamknęłam oczy, nie mając już sił się okryć.
Obudziłam się następnego dnia z okropnym bólem głowy. Na stoliku nocnym stała kartka, szklanka wody i tabletka. Sięgnęłam po kartkę i przeczytałam list na niej zawarty.
Musiałem jechać na spotkanie. Zadzwonię później, tabletka na ból głowy. Miłego dnia, piękna.Uśmiechnęłam się pod nosem i zażyłam tabletkę, wypijając przy tym całą szklankę wody. Padłam na poduszkę i zamknęłam oczy. Przeciągnęłam zaspaną twarz i wbiłam wzrok w sufit. Nie chciałam wstawać z łóżka, ale obiecałam, że spotkamy się na lunch z Rosalie. Wysłałam jej SMS'a z adresem i godziną, o której się spotkamy. Dostaję entuzjastyczną odpowiedź, a ja spoglądając na zegarek, zrywam się z łóżka. Informuję Marię o obecności Rose i ruszam do garderoby, aby przygotować strój. Wybieram białą, prostą sukienkę, różowy żakiet i również białe buty. Biorę prysznic, włosy prostuję, zakładam biżuterię, a kiedy jestem gotowa, wchodzę do kuchni. Tam krząta się skupiona na pracy Maria, która przygotowuje dla nas obiad. Siadam więc na barowym krześle i opieram się o blat. Patrzę na zegarek i widzę 13:30. Przyjaciółka zjawi się tu lada moment.
Kiedy ustawiałam kryształ na alkohol na ławie, usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam więc spokojnie w jego kierunku, a kiedy stanęłam twarzą w twarz z ciemnowłosą kobietą, poczułam jak stres przejmuje kontrolę nad moim ciałem.
-Heej Carls!- woła entuzjastycznie i mocno otula ramionami moją szyję. Również ją przytulam i wpuszczam do środka. Z torebki wyjmuje wino, które miałyśmy w zwyczaju pić w piątkowe wieczory.
-Może to nie piątek, ale myślę, że się nada.- chichocze i wręcza mi szklaną butelkę. Prowadzę ją w stronę salonu i słyszę, jak zapiera jej dech w piersiach.
-No to witam w moim skromnym mieszkaniu.- rzucam lekko zirytowana tą sytuacją. Wiem, jak czuje się ona... Tak samo czułam się, kiedy wchodziłam do mieszkania Justina.. Justin.
-Jest jak w jakiś filmach o nowojorskich bogaczasz, rany!- woła podekscytowana i słysząc echo rozbiegające się po pomieszczeniach, krzywi się.
Maria przynosi nam talerze z posiłkami, kładzie przekąski na stole i żegnając się, wychodzi.
-Masz gosposie?- pyta zaskoczona niebieskooka. Kiwam głową i wbijam w mięso widelec.
Na początku rozmowa w ogóle się nie kleiła. Obie byłyśmy zestresowane, nie wiedziałyśmy, co powiedzieć, ale kiedy otworzyłyśmy wino, wszystkie troski odeszły w dal i poczułyśmy się, jakbyśmy wróciły do czasów, kiedy mieszkałyśmy razem i życie wydawało się być takie proste. Opowiadałyśmy sobie o wszystkim, co wydarzyło się do dnia dzisiejszego. Mówiła, że rodzice strasznie przeżywają to, iż się z nimi nie odzywam. Sama zaś ledwo się trzymała. Pierwszy rok był dla niej bardzo trudny. Poczuła się tak, jakby straciła siostrę. Jakbym umarła. Kiedy słuchałam jej słów, serce rozbijało się na milion kawałków. Moje wyjaśnienia nic nie dadzą. Jestem samolubną idiotką, która myśli, że jak zniknie, to bliscy pozbierają się ot tak i wszystko będzie dobrze. Rosalie jednak twierdziła, że mnie rozumie. Kiedy jednak pokazywałam jej zdjęcia ze szpitala, dziewczyna się rozpłakała i nie mogła uwierzyć w to, że jestem koło niej w całkowitym zdrowiu. Ciągle szeptała, że mogłam umrzeć i że mi to powtarzali przed wyjazdem. Miałam takie powołanie, więc chciałam je zrealizować- odpowiadałam na to. Było mi tak strasznie głupio, że nie byłam w stanie powiedzieć jej tak wielu rzeczy. Kiedy spytałam jednak, jak trzymał się Justin, ona momentalnie zamilkła i wbiła wzrok w podłogę.
-On to przeżył najbardziej. Wydawnictwo prawie upadło i gdyby nie jego ojciec, prawdopodobnie zostałby bankrutem z zadłużeniem do końca życia. Po roku czasu jednak podniósł się. Wrócił do pracy, był surowszy niż zwykle, ale ciągle o tobie myślał. Kiedy sprzątaczka chciała wyczyścić twoje biurko i wyrzucić stare papiery, on wyrzucił ją z pracy. Zabraniał komukolwiek podchodzić do tego miejsca, nawet mi. Zachowywał się jak psychol..- zaśmiała się lekko pod koniec, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.-Ale czasami się spotykaliśmy. Pytało ciebie i błagał o szybką wiadomość, jak tylko się odezwiesz. Więc dlatego do ciebie wtedy przyjechał.- wyjaśniła, a ja zdumiona wpatrywałam się w nią.
Potem porozmawiałyśmy o jej życiu, jak ono wygląda teraz. Przyznała, że zerwała z Joshem i poznała kuszącego Adama. Wyjaśniła, że pojechała z Justinem na prezentowanie wydawnictwa i na jednym z wieczornych bankietów poznała go. Od tamtej pory spotykają się praktycznie codziennie i są szczęśliwą parą. Go Rose!
Kiedy wybiła dziewiętnasta, do mieszkania wszedł Christian. Całkowicie zmęczony i zdezorientowany obecnością dziewczyny. Odłożył teczkę na blat, poprawił marynarkę i krawat i ruszył do nas.
-No proszę, kolejny dzień z rzędu pijesz, Carla!- woła rozbawiony i podchodzi do niebieskookiej. Ona pod jego spojrzeniem robi się czerwona i spuszcza wzrok w dół. -Jestem Christian Grey, em.. Partner Carly.- wystawił dłoń w jej kierunku, a ta jak oparzona podniosła się ze skórzanej sofy i uścisnęła ją.
-Miło poznać, jestem Rosalie.
-Oh..- zaczerpnął powietrza. -Ta Rosalie?- spojrzenie skierował na mnie, a ja przytaknęłam. -Opowiadała mi o tobie. Dobrze, że się spotkałyście.- uśmiechnął się i spojrzał na szklaną ławę. -I opróżniłyście ohydne wino.. Oj, kobiety..- westchnął i skierował się do kuchni, aby przygotować sobie coś do jedzenia. Rosalie postanowiła się zbierać, więc odprowadziłam ją do drzwi. Mocno ją przytuliłam na pożegnanie.
-Musimy się jeszcze spotkać.- powiedziała stanowczo, a ja zmarszczyłam czoło.
-To oczywista oczywistość, jak to mawia jeden z uczonych.- chichoczę i wręczam jej nasze (Christiana i moje) ulubione wino. -A teraz skosztuj tego. Przy następnym spotkaniu się go napijemy, jeśli ci posmakuje.- rzucam na koniec, a następnie zamykam drzwi i idę do kuchni. Tam krząta się mężczyzna, przygotowując sobie lekką kolację.
-Padam ze zmęczenia.- rzuca, wlewając sobie do szklanki soku.
-Ja też.- szepczę, obierając brodę na jego ramieniu. Łapię jego wolną dłoń i mocno zaciskam. Zamykam oczy i czuję się, że wszystko wraca do normy. Tak to widzę: Justin jest moim przyjacielem, Rosalie przyjaciółką, z rodzicami się odzywam, a ja jestem przeszczęśliwą małżonką z mężczyzną, do którego teraz przylegam. Może jednak to jest ta odpowiednia opcja? Może wcale nie muszę wybierać między Christianem, a Justinem?
______________________
Przepraszam! Przepraszam, że rozdziału nie było tak dawno, ale miałam wielkie problemy z internetem! :(
Rozdział taki sobie, ale naprawdę nic więcej nie wyklecę, ten wątek jest żałosny, ale do czasu. To się zmieni. :)
10 komentarzy= Rozdział 7.
Bez przedłużania. Do napisania, Claudia. ♥
Świetny !!!! ^^ czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next *_*
jak zwykle genialny *.* <3
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <3 czekam na nn
OdpowiedzUsuńMega :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ;D
OdpowiedzUsuńCudowny. Mam nadzieję, że Carla jednak wybierze Jusa a nie Christiana. Nie mogę się doczekać nn :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńcudny ^^
OdpowiedzUsuńMegaśny <33
OdpowiedzUsuń