6.01.2015

Rozdział 5.

"Zostańmy przyjaciółmi" - te słowa ciągle chodziły po mojej głowie. Co zrobić, kiedy serce mówi jedno, a rozum drugie? Jak zadecydować, aby nikt nie ucierpiał? Czy w ogóle jest taka opcja? A może rzucić to wszystko, wyjechać i wrócić po paru latach? Ale nie mogę całe życie uciekać przed problemami. Raz tak zrobiłam i właśnie mam tego skutek. W końcu mam też swoje lata i powinnam się ustatkować z jednym, tym jedynym... To nie jest jednak takie proste, jak wydawało się być na początku. Wszystko się zmieniło, dorośliśmy i powinniśmy pewne rzeczy uporządkować - partner, wesele, dom, dzieci...
-Proszę pani?- usłyszałam cichy głos Marii. Spojrzałam w jej kierunku, a ona wsunęła się zza drzwi. -Pan Bieber już czeka.- i zamknęła cicho drzwi. Ta kobieta zachowywała się, jakby miała stracić zaraz posadę: jest potulna, cicha, spokojna i zrównoważona i tu wcale nie chodzi mi o jej wiek, tylko o lęk, który ma w sobie, kiedy dochodzi do konfrontacji ze mną. A przecież wydaję mi się, że mam dobre relacje z nią i nie jestem jakąś złą szefową. Przynajmniej mi się tak wydaje.
Spoglądam ostatni raz w lusterko i widząc kucyka, uśmiecham się. Takie uczesanie mnie odmładza i widząc siebie w lusterku czuję się, jakbym widziała dziewczynę mającą 19 lat. A ten okres przeżywałam już dawno temu. Poprawiam biały, obcisły top i czarne spodenki, które idealnie układały się na mojej pupie. Zarzucam na siebie kwieciste kimono i z uśmiechem na twarzy wychodzę na hall. Widzę go: ubranego w jeansy z krokiem i dopasowanym białym t-shirtem. Na głowie ma czapkę i wygląda jak zbuntowany nastolatek. Pierwszy raz widzę go w takiej odsłonie: zazwyczaj były to garnitury i koszule, które ukrywały jego piękne tatuaże, a teraz? Dzieła sztuki pokazuje światu i ani trochę się z tym nie wstydzi. Rozchylam lekko usta z podziwu i spoglądam na jego twarz.
-Hej.- mruczę i ruszam w jego kierunku, a on jakby czytając mi w myślach robi to samo. Kierujemy się do salonu, a w tym samym czasie mieszkanie opuszcza gospodyni. Dziękuję jej za zrobienie posiłków, a ona kiwając głową, wychodzi.
-Więc tak się teraz bawisz? Gospodyni?- zaśmiał się, siadając na kanapie. Prycham pod nosem i siadam obok niego.
-Wina?- wskazuję butelkę, którą dostarczyła Maria, a on uśmiecha się jednoznacznie widząc nasze ulubione.
-Wiesz, że nie odmówię.- ruszam po korkociąg, a kiedy wracam, butelka jest już otwarta.
-Jak...
-Nie pytaj.- zaśmiał się i wskazał na korkociąg przy kluczach swojego auta. Ah, to teraz tak się bawi: najpierw alkohol, a potem samochód? Brawo Bieber, niebawem odbiorą ci prawo jazdy, ewentualnie kogoś zabijesz.
Nalewam czerwonego napoju do lampek i jedną daję mężczyźnie.
-Nasze zdrowie.- szepcze i obija naczynie o moje. Spoglądam mu głęboko w oczy i mówię równie cicho "nasze". Upijam łyk i odstawiam szkliwo na stolik.
-Więc.. Wytłumacz mi parę kwestii, dlaczego nie pozwalałaś się z nami widywać?- i zaczyna się. Pytania, na które tak bardzo nie chciałam odpowiadać.
-To nie tak, że nie chciałam, bo pragnęłam zobaczyć, czy nadal jesteś, czy nie wkurzyłeś się na mnie o tamtą noc, chciałam cię zobaczyć, ale mój stan psychiczny i wygląd na to nie pozwalał.- przejechałam paznokciem po nagiej skórze nóg i kątem oka dostrzegłam, że Justin czeka na kontynuację. -Miałam załamanie nerwowe. Czasem atakowałam lekarzy, bo twierdziłam, że to oni mnie oszpecili. Moja twarz wyglądała tragicznie: wszędzie było pełno zadrapań i siniaków. Niezliczona liczba szew, jakich na sobie miałam... To ciągle wraca. Kiedy tylko zamykam oczy widzę siebie i naprawdę nie chciałam, abyście wy musieli też to oglądać. Cierpiałam, przechodziłam depresje, więc bałam się, jak wy możecie przez to przejść. Bałam się tego, że mnie zostawisz, bo nie byłam tak atrakcyjna, jak kiedyś. Groziło mi utrata piersi, ale lekarzom udało się w ostatniej chwili operować i dzięki temu mam jeszcze je obie. Cóż..
-Dlaczego? Dalej tego nie rozumiem. Ja? Rose? Okej, ale dlaczego rodzice? Oni to przeżywali najbardziej. Byłaś ich oczkiem w głowie, a ty ich odtrąciłaś. Twoja matka też musiała się leczyć, bo wpadła w depresje. Uważasz, że jestem płytki? Nie lecę na wygląd, kręci mnie to, co masz tu.- wskazał w miejsce, gdzie biło moje serce. -Tylko to się dla mnie liczy.- spojrzał prosto w oczy i odsunął się na bok. -Nie ważne, jakbyś wyglądała, ważne, że żyłaś! To się liczyło.- westchnęłam ciężko i zamknęłam oczy, bo czułam, że nasuwają się do nich łzy. Nie chciałam płakać. Miałam być silna.
-Uwierz, że mi też nie było łatwo.- i pękłam. Po polikach spłynęły pierwsze łzy, a kiedy Justin chciał je otrzeć, odtrąciłam jego rękę na bok wiedząc, że to nie pomoże, ale przybije gwóźdź do trumny. -Pragnęłam twojego wsparcia, wsparcia Rose. Ale musiałam to zrobić.
-A teraz, kiedy wróciłaś, czemu się nie odezwałaś?- przerwał, przyglądając mi się.
-Ponieważ uznałam, że rozpoczęliście życie od nowa. W końcu minęło 2 lata. Nie będę wpieprzać się w czyjeś życie ot tak. To nie w moim...
-Nie w twoim stylu..- dokończył, a ja przytaknęłam. -Ale my tu czekaliśmy.
-Widzę i to boli mnie jeszcze bardziej, że zniszczyłam wam życia.
-To je napraw.- wzruszył ramionami i wstał z kanapy, chcąc już wyjść. Wtedy rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Nie, proszę. Nie idź. Zostań.- wybełkotałam, chwytając go za rękę. Zatrzymał się i zobaczyłam intensywny ruch jabłka Adama na szyi Justina... Wolno odwrócił się w moim kierunku i drugą, wolną ręką przejechał po włosach, ciągnąc je do góry.
-To twój wybór i twoje życie. Czekałem na ciebie i czekam dalej, bo cię kocham, ale wierz mi, że zraniłaś każdego. Ułożyłaś sobie życie na nowo, a więc nie wpierdalam się w tą paradę. Jesteś z Christianem Greyem to krzyżyk na drogę, ale jesteś z nim sama. U nas masz prawdziwą rodzinę, którą jesteś w stanie odzyskać, bo wiem, jaka jesteś.- przybliżył się do mnie i spojrzał głęboko w oczy. -Wybór należy do ciebie.- delikatnie pocałował w czoło i ocierając obuszkiem kciuka mokre polika, wyszedł z mieszkania. I fala hamowanych łez, które przez ten cały czas w sobie trzymałam wypłynęły na wierzch. Jestem rozbita, ale na to zasłużyłam. I teraz rozpoczęła się prawdziwa walka, o to, co kocham i czego naprawdę chcę. Muszę wybrać, co będzie dla mnie dobre.


Wypiłam 3 butelki wina, a w tym samym czasie na dworze zapanowała szarówka. Ubrałam więc czarną ramoneskę i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę windy, wcześniej zamykając mieszkanie.
Postanowiłam jechać do klubu, w którym zazwyczaj przebywałam po pracy z Rosalie. Alkohol w moim mieszkaniu się skończył, a ja jeszcze myślałam trzeźwo, więc musiałam iść i "zapić smutki".

Siadłam przy blacie paru i zamówiłam klasyczną wódkę. Myślami byłam już przy wyborze i z całego serca żałowałam, że zrobiłam, jak zrobiłam, a Christiana nie mogę dłużej oszukiwać. Za długo go kłamię i zbyt długo próbuję przekonać samą siebie do niego. Jest niesamowitym facetem, ale jednak nie pokochałam go tak, jak pokochałam Justina. Aż do śmierci...
-Carla?!- słyszę kobiecy głos, wyraźnie zszokowany moją obecnością. Odwracam się na krześle w kierunku owej osoby i widzę wysoką brunetkę z dużymi, niebieskimi oczami. Przymrużam oczy, nie mogąc uwierzyć, że spotkałam ją właśnie teraz..
-Rosalie?- bełkoczę, a ona rzuca mi się na szyję. Zaczyna płakać, a ja nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Może to przez alkohol, a może to moje sumienie nie pozwala mi ranić kogoś jeszcze bardziej.
-Tak bardzo tęskniłam. Nie wyobrażasz sobie, jak mi ciebie brakuje.- krzyczy do ucha, a ja mimowolnie znowu się rozklejam. Ile łez dzisiaj wyleję, to tylko Bóg jeden wie.
-Ja też.- szepczę i ściskam ją jeszcze bardziej. -Ja też...
_________________________________
Taadam! Rozdział 5.
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
I bardzo ważna informacja.
Prosiłam się zapoznać z Bohaterami w zakładce BOHATEROWIE, prawda? Teraz jest milion pytań o "Grey'a".
Otóż.. Jak każdy z nas Christian też ma nazwisko i właśnie brzmi ono GREY, dlatego czasem zamiast jego imienia używam "Grey'a", "Grey" "Grey'owi", itd.
Na przyszłość proszę zapoznać się z tą zakładką teraz, żeby nie wynikło więcej takich sytuacji.
Wracając do rozdziału.
Cóż, nie wiedziałam za bardzo, jak go napisać, ale... Naprosujemy już w przyszłym haha
Podnoszę poprzeczkę

10 komentarzy= rozdział 6.

I GORĄCO CHCIAŁABYM ZAPROSIĆ NA SWÓJ NOWY BLOG!!! *KLIK*
Będzie mi bardzo miło, jeśli tam też zostawicie komentarze. ♥
Buziaki gorąco, dziękuję za 8 komentarzy!!!

PS. Przepraszam, jeśli wystąpią jakieś błędy, ale dziś nie czytałam rozdziału przed dodaniem, ponieważ świeżo go napisałam i szczerze to nie mam siły już czytać. :(

12 komentarzy:

  1. Ooo boże świetny !!!!! *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny!!! ^^ Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej... czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby Carla postanowiła wrócić do dawnego życia i do Justina? Było by wspaniałe :)
    Świetny rozdział ;)
    Czekam na next *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww... Cudowny. Tak rozmowa z Justinem. Po prostu ekstra *,* Mam nadzieję, że niebawem pojawi się nn. Jestem ciekawa, co wybierze Carla. Kocham Twoje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg czekam na następny rozdział xx Mam nadzieję, że Carla wróci do Justina i Rosalie
    Ps.: dodajesz do informowanych na tt?/ @hiiibizzle

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiadomo, że będzie z Bibsem (wiem, źle). Po prostu ten blog ryje mi banieee... mogłabym go czytać non stop ale czytam też inne, więc nie mam czasu :( super hiper duper kuper ultra mega rozdział (wiem hahahah) no i postarałaś się, widać jest dłuższy :) pozderki i zapraszam na mojego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że Carla porozmawiała z Justinem <3 super rozdział czekam na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  8. super ^^ z nie cierpliwoscia czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń