-Wow..- szepnął Christian jadąc po mnie swoim gorącym spojrzeniem. -Wyglądasz.. wow.
-Budowa zdań jest u ciebie piętą achillesową?- śmieję się i zerkam przez jego ramię w stronę kuchni.
-Maria już poszła. Kazała ci podziękować za rozmowę i że kolacja jest zrobiona i pozostawiona do odgrzania w mikrofali.
-Okej, to chodźmy.- westchnęłam i zamknęłam za nami drzwi. Skierowaliśmy się do windy i weszliśmy do niej, kiedy tylko pojawiła się na ostatnim piętrze. Spojrzeliśmy jednoznacznie na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Wspomnienia biły od niej na kilometr. Pewnego razy wracając z przyjęcia dobroczynnego, zaczęliśmy się w niej całować, aż nas przyłapano. Śmialiśmy się jak nastolatkowie. Początki.. Nasze szaleńcze początki. Winda zatrzymała się na parterze, a my błyskawicznie ruszyliśmy do limuzyny, która już na nas czekała.
Tak wygląda moje życie: kosztowne kreacje, drogi transport, ciężkie dni pracy, a zaraz po nich relaksujące wieczory w towarzystwie światowych biznesmenów. Kto by pomyślał? Niegdyś bez pomocy Rose nie wyszłabym na żadne przyjęcie, bo każdy mój strój był nieodpowiedni. Potrzebowała nieustającego nadzoru! A teraz? Wystarczy, że wejdę do Coco Channel czy Gianni Versace i wiem, co chcę założyć i w czym będę prezentować się dobrze.
Mimo wszystko jednak tęsknię za jej radami. Tęsknię za nią! Była dla mnie siostrą, której nie miałam, a ja jej rodziną, którą straciła. Brakuje mi jej, tęsknię za nią.
-O czym myślisz?- pyta Christian, chwytając mnie za rękę. Odwracam głowę w jego stronę i wymuszam uśmiech. Oh, żebym tylko umiała ci odpowiedzieć.
-O wszystkim.- prosta, rzeczowa odpowiedź. Grey nie wie o tym, iż zerwałam kontakt z moją rodziną i najbliższymi. Kiedy pyta o blizny na ciele tłumaczę, że kiedyś byłam dziennikarką i doszło do wypadku, kiedy byłam na Ukrainie. Nigdy nie pogłębiałam tematu, nie opowiadałam o rodzinie i nie chciałam przed nim pokazywać, że jestem krucha, bo w końcu nie jestem. Nie tak łatwo da się mnie zranić.
-Widzę. Martwisz się.- całuje kostki mojej dłoni i nadal obserwuje mnie bacznym wzorkiem. Martwię się, że nie pokocham cię tak bardzo, jak Justina, a naprawdę tego chcę, bo jesteś niesamowitym facetem i oddałbyś wszystko dla mnie.
-To nie ważne. Spójrz!- unoszę ton głosu. -Jesteśmy.- uśmiecham się lekko i kiedy limuzyna się zatrzymuje, wysiadamy z gracją z pojazdu. Na miejscu czeka paru fotoreporterów, a ja uśmiecham się do nich. Wchodzimy do środka, a tam widać pełno ludzi. Kobiety ubrane w długie, wieczorowe kreacje od znanych projektantów. Wielu mężczyzn w cudownych, idealnie dopasowanych garniturach dyskutuje z sobą zawzięcie na temat interesów.
-Dobry wieczór, proszę państwa.- podchodzi kelner.
-MacCartney i Grey.- rzucam wiedząc, czego oczekuje. Sprawdza nazwiska na karcie i wiedząc, że jesteśmy zaproszeni, prowadzi do stołu, przy którym nas usadowiono. Kierujemy się posłusznie za nim i kiedy docieramy na miejsce, zajmujemy krzesła i patrzymy na karteczki obok.
-Kevin McQueen. A u ciebie?- spoglądam na kartkę obok i zamieram. To nie może się dziać. -Carla.. Wszystko okej?- pyta, widząc moją reakcję. Potakuję głową i czytam jeszcze raz, literka po literce wyraz.
-Justin Bieber.- szepczę, a żołądek podskakuje mi do gardła.
"Uspokój się, MacCartney! Nic się nie wydarzy! Zobaczy, że jesteś z Christianem, a ty, że ma kogoś nowego. Nie panikuj!" krzyczy podświadomość, a ja próbuję jej posłuchać i zamykam oczy, aby wyrównać oddech. Grey spoglądał na mnie badawczym wzrokiem i próbował rozszyfrować o co mi chodzi.
-Znasz go?- spytał wreszcie, a ja wolno potakuję. Unosi zaskoczony brew. -Skąd?- pyta, jakby sam miał z nim do czynienia. Mrugam zaskoczona w jego kierunku.
-Em.. Długa historia.- dukam wolno, a on nie daje za wygraną.
-Nie mówisz mi zbyt wiele, szanuję twoją prywatność, ale to naprawdę robi się męczące. Ty zdążyłaś poznać całą moją historię, rodzinę i wszystko, co chcesz wiedzieć to ci powiedziałem. A kiedy ja pytam, ty omijasz temat. Nie rób tego tym razem. Powiedz mi wreszcie.- ścisza głos, kiedy goście wokół spojrzeli na naszą dwójkę.
-Nie teraz, nie tu. Zapomnij. Wyjaśnię ci wszystko w domu.- szepczę, poprawiając się nerwowo na krześle. Dobrze wiem, że ten temat nie będzie zamknięty, on do niego powróci. Tym bardziej, że mu to obiecałam.
Impreza zaczęła się rozkręcać. Zebrani tutaj przedsiębiorcy po paru lampkach dobrego wina zaczęli tańczyć na parkiecie ze swoimi partnerami i przez chwilę mogli poczuć się młodziej. Dzikie wygięcia ciała wskazywały na to, że organizm przysporzył już dużą dawkę alkoholu i będzie tutaj coraz weselej.
Siedzieliśmy przy stole. Christian nic nie mówił od tamtego czasu. Milczał i obserwował wszystkich dookoła, jakby kogoś szukał.
-Zatańczymy?- sugeruję naprawdę znudzona tą sytuacją. Zaskoczony moją propozycją wstaje od stolika z dość głośnym akcentem i podaje mi rękę. Bez słowa ją kładę, a on ściskając ją mocniej kieruje nas na środek parkietu. Obejmuje czule w pasie i spogląda prosto w oczy.
-Kocham cię, wiesz?- mówi, całując mnie w głowę. Zamykam oczy, próbując się zrelaksować i proszę. Jak ręką odjął, jego bliskość mnie uspokoiła. "Ten facet cię kocha, a ty martwisz się Bieberem, czy cię Bóg opuścił!?" krzyczy podświadomość, a ja momentalnie blednę. Dlaczego ona mówi mi o tym teraz, kiedy chcę skupić się tylko i wyłącznie na Christianie?
Z głośników wypłynęła subtelna melodia, otaczająca moje uszy. Tempo zostało zwolnione, a ja poczułam się jakbym grała w jakimś starym filmie z lat dwudziestych czy trzydziestych. Chwilę potem zaczęła śpiewać kobieta, niesamowicie wczuwając się w to, co robi. Wiła się przy stojaku na mikrofon i niesamowicie oddawała nam swoje uczucia.
Christian wolno obracał mnie wokół palców, muskał co pewien czas szyję i jeździł dłońmi w tę i wewte. Bujaliśmy się tak, jak za dawnych czasów było to modne. Stare, dobre małżeństwo. Kiedy utwór się zakończył, charakterystycznie pochylił mnie nad ziemią i pocałował. Wszyscy rozeszli się na bok, aby dać nam więcej swobody, ale my zakończyliśmy taniec i skrępowana pociągnęłam za sobą szarookiego mężczyznę do stolika, przy którym był on.
-Oh, brawo Grey za przedstawienie!- usłyszałam chrypki głos i ciche klaskanie w ręce. Justin wyjął z ust cygaro i spojrzał na nas. Żołądek podszedł mi do ust, a nogi zrobiły się jak z waty. Nadal trzymałam rękę Christiana i za nic w świecie nie chciałam jej puścić. Dawał mi siłę w tej chwili i jakikolwiek kontakt z rzeczywistością.
-Bieber.- jego głos jest szorstki i chłodny. Wymieniają się zabójczymi spojrzeniami, a ja nie mogę dłużej wytrzymać i siadam przy stoliku. Drżącymi rękami chwytam szklankę z wodą i upijam z niej łyk.
-Co się dzieje kochana? Przeszłość uderzyła w twarz?- pyta sarkastycznie Bieber, pochylając się w moją stronę. Zbliża usta do mojej szyi, a ja zamykam oczy, próbując walczyć z samą sobą.
-Kolego, bo będziemy musieli zaraz stąd wyjść.- rzucił ostrzegawczo Szary. Nastaje chwila ciszy i kolejny utwór dobiega końca. Teraz na scenie zawitał mężczyzna około trzydziestki. Stuknął trzy razy palcami w mikrofon i rozejrzał się po publice.
-Dobry wieczór. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić przy moich utworach. Na moment zwolnimy i na początek coś smutnego, aby na koniec móc szaleć jak nigdy.- woła, a po sali rozbrzmiewają oklaski.
-Zatańczysz?- pyta czekoladowoooki, a ja nie mogąc się powstrzymać, kieruję się na środek. Chwyta mnie delikatnie, niepewnie swoich czynów. I wtedy dobiega do mnie smutny utwór, który będzie wykonywany. Znam go... Nawet za dobrze. Oh, losie.. Akurat teraz?!
-Doskonały dobór chwili, panie Bieber.- rzucam lekko przytłoczona sytuacją.
-Zawsze do usług, panno MacCartney.- puszcza mi oczko i delikatnie obraca przyglądając się sukni, którą mam na sobie. -Wyglądasz olśniewająco.- rzuca, kiedy gwałtownie mnie przyciąga do siebie. Czuje zapach tytoniu i perfum, które stosował wtedy, kiedy z nim byłam. Zamknęłam oczy by pozwolić tamtym uczuciom na chwilę wrócić.
-"Jestem silny, kiedy jestem w twoich ramionach"- zaśpiewał mi do ucha razem z artystą.
-Dlaczego mi to robisz?- wydycham nieświadomie wstrzymywane powietrze. -Dlaczego zjawiasz się i robisz wszystko, aby tamte uczucia wróciły?- dodaję, kiedy do oczu napływają łzy.
-Bo to ty mnie zostawiłaś. Ja nadal tu na ciebie czekałem. Nadal czekam, ale widzę, że zdążyłaś sobie ułożyć życie na nowo...- odchrząkuje, aby nie pokazywać uczuć. Widzę, że go to boli...
-Ty nic nie rozumiesz. Czy my nie możemy o tym porozmawiać w mniej kameralnym miejscu?- sugeruję, przerywając taniec.
-Zawsze i wszędzie, panno MacCartney.- mówi, obojętnym wzrokiem. Znów mnie przyciąga i bez zbędnych słów dalej tańczymy. Cała się trzęsę. Czując jego mięśnie, oddech przy szyi i cudowny zapach wprost trudno się kontrować. Nie mogę go kochać, to zamknięty rozdział... W sumie, to nie zamknięty, bo nic nie zakończyłam, a robiąc coś takiego, sprawiłam mu ból...
____________________________
No i mamy rozdział 3.
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Spóźnione życzenia świąteczne:
Chciałabym Wam życzyć zdrowych, pogodnych, radosnych świąt. :*
I życzenia na dobiegające:
Aby w przyszłym, Nowym Roku, nie zabrakło Wam adrenaliny, zabawy, miłości i śmiechu w życiu. Żebyście zdrowo trwali przez kolejne 365 dni i abyśmy się "spotkali" za rok. Wszystkiego Najlepszego :*
5 komentarzy = Rozdział 4.
Mam nadzieję, że Wam się podoba rozdział. ♥
Do usłyszenia, Claudia
Wiedziałam, że tam spotka Biebera, wiedziałam to po prostu. No to tak, rozdział świetny, zresztą jak zwykle, trochę krótki (wiem, pisze krótsze, ale do ciebie to nie podobne), a tak to wszystko OK :*
OdpowiedzUsuńKiedy pojawił się Justin to myślałam że będzie bójka między nim a Grey'em;D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny<3 Czekam na nexta;))
pzdr;**************************
O Boże *,* cudowny rozdział. Cieszę się, że w końcu spotkała Justina. Mam nadzieję, że dawne uczucia powrócą i znów będą razem. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńCuuudooowny *-*
OdpowiedzUsuńTak!!! Justin się pojawił;*** Mam nadzieję, że uczucia powrócą na nowo<333
OdpowiedzUsuńjuż się nie moge doczekać;DDD
pzdr;*
Jak zawsze świetny *__* Szkoda ,że taki krótki , ake wybacze Ci to za ten tanie ♡ Niech Oni już będą razem ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że niedługo będzie następny (3
Życzę weny :)