-To się nie liczy, rozumiesz? Zapomnij.- mówię przez zaciśnięte zęby i wpijam się w jego idealnie dopasowane do moich usta. Zdejmuję z niego ciuchy i leży pode mną w całkowicie odmienionej formie. Jest bardziej umięśniony, doszły kolejne tatuaże, ale kiedy zobaczyłam datę... kolejną datę na jego ciele, sparaliżowało mnie. Justin pobiegł za moim wzrokiem i wzdychając zasłonił prawą, dolną część brzucha.
-Nie rozmawiajmy dzisiaj o tym.- prosi, a ja zamykam oczy, powstrzymując je od płaczu. Przełykam ślinę, oddycham wolno, a kiedy otwieram je znowu, budzi się we mnie całkowicie inna osoba. Popycham go materac i całuję każdy skrawek jego ciała. Pragnęłam go jak nigdy. On w tym czasie zdjął ze mnie wszelkie ubrania i również znalazłam się przed nim w bieliźnie. Wtedy to on zatrzymał mnie.
-Nie dziś, złotko.- mruczę i kontynuuję, wyraźnie podkreślając, że czasy, kiedy to ja się podporządkowywałam w łóżku minęły. Christian nauczył mnie dominacji, on jest w tym mistrzem. Potrafi być zupełnie innym człowiekiem w łóżku. Na ogół: słodki romantyk z chorobliwą obsesją na punkcje zdrowia, a w łóżku? Drapieżca, który upolował sobie mnie na kolację. Kontroler, jakich mało. Jest zabójczy w tym, co robi, ale... Nie o nim teraz chcę myśleć.
Liczyło się to, że ten jeden wieczór spowodował, że straciłam jakąkolwiek kontrolę nad sobą i swoimi emocjami. Alkohol dodał pewności siebie i wiedziałam, że mi nie odmówi. Widząc go z seksownym, dwudniowym zarostem i lekko rozpiętą koszulą pragnęłam go tu i teraz, a konsekwencjami się nie przejmowałam. Jak się bawić, to się bawić.
Budzę się następnego ranka i rozciągam wypoczęta na ogromnym łóżku. Przewracam się na drugi bok i podziwiam profil mężczyzny, który spędził ze mną noc. Coś niesamowitego. Dlaczego on się nie starzeje? Ani jednego znaku przybycia wieku, ciągle taki sam. Wiecznie młody...
Jego włosy w blasku słońca przypominały blond. Na twarz wpełznął leniwy uśmiech, kiedy mężczyzna zaczął się budzić. Podciągnęłam się wyżej i cmoknęłam go w policzek. Nowy dzień przypomniał mi o tym, że wracam do rzeczywistości i powinnam uporać się ze swoimi huśtawkami nastrojów. Piwnooki budzi się i obdarowuje mnie dumnym uśmiechem. Zarzuca leniwie rękę na moje nagie plecy i przekręca się na bok, aby móc mnie dobrze widzieć.
-Dzień dobry, księżniczko.- mruczy ochrypłym głosem. Uśmiecham się i oblizuję usta. Opadam na poduszkę, chwilę potem przytulam do nagiego torsu Biebera. Jest gorący jak węgiel, co powoduje zaciskanie się wszystkich mięśni brzucha. Zapach, który naniesiony jest na jego ciało przyprawia mnie o dreszcze. Kiedy czuję bliskość Justina zapominam o wszystkim. Mam ochotę zabrać go jak najdalej od tego miasta i zacząć wszystko od nowa, jako normalni ludzie, bez żadnych kłopotów, zamieszania wokół siebie i tłumów rozpoznających mnie paparazzi.
-Dobrze spałaś?- pyta, całując mnie w czubek głowy.
-Tak. Bardzo dobrze.- odwzajemniam jego gest, obdarowując jego tors w czułe buziaki. Czuję się o dwa lata młodsza, jakby dawne czasy wróciły. Chciałabym, aby wróciły... Czy zdołałabym zrobić wszystko, aby do tego doszło?
Około dziewiątej idziemy do kuchni, robimy wspólne śniadanie, jakbyśmy byli parą z kilkuletnim stażem. Zachowujemy się tak normalnie, aż jest to trudne do pojęcia. Tańczę do piosenki puszczanej w radiu, podśpiewuję tekst, a Justin obraca w między czasie naleśniki. Na sobie mam jedynie jego koszule, a on szare spodnie od dresu. Wygląda w nich niesamowicie...
Siadamy przy stole i konsumujemy, ciągle żywo rozmawiając. Tego było nam trzeba, aby ten mur, który przed nami stał zniknął. I chociaż mam ochotę spytać o datę, którą wydzierał na ciele, daruję sobie. Nie chce psuć tej atmosfery. I kiedy rozmyślam o wczorajszym wieczorze, dzwoni mój telefon. To Christian. O nie!
-Carla, gdzie jesteś?- pyta ostro, a ja przełykam wolno ślinę.
-Jestem u Rosalie, zostałam u niej na noc, a co?- kłamię, patrząc prosto w oczy Justinowi.
-Przyjadę po ciebie.- rzuca i chce się rozłączyć.
-Nie, absolutnie. O dwunastej mamy spotkanie z fotografem do promocji My Calvin. Przyjedź na miejsce.- mówię dość stanowczo, żeby podkreślić swoje stanowisko. On nawet nie wie, gdzie Rose mieszka... Ale to Christian, on dowiedziałby się wszystkiego w parę minut.
-Niech ci będzie.- słyszę zażenowane westchnięcie i czuję ulgę. -Do zobaczenia na miejscu.- mruczy już kusząco, a ja się rozłączam. Patrzę znów na Justina, który przybrał poważną minę. I wróciła rzeczywistość... Ta popieprzona, szara monotonia. Skoro zrobiło się niezręcznie, postanowiłam wyciągnąć na wierzch temat, który trapi mnie od zeszłej nocy.
-Dlaczego taki tatuaż?- pytam, przełykając owoc. Przyglądam się ciemnym oczom faceta i żuję część naleśnika.
-Jest dla mnie ważna.- wzrusza ramionami, nie patrząc na mnie. Ważna?
-Przecież to dzień mojego wypadku.
-Doskonale o tym wiem, panno MacCartney.- odkłada sztućce i przeszywa mnie na wskroś. Przełykam wystraszona duży kęs posiłku i popijam szybko wodą, aby się nie udusić. Czekam na jego kontynuację, poprawiając się na krześle. Wtem on odchrząkuje i kładąc łokcie na stole, plecie palce między siebie i wspiera na nich brodę. -Posłuchaj. Tego dnia uświadomiłem sobie, że jesteś dla mnie najważniejsza. Fakt, wcześniej myślałem, że będzie z tobą, jak z kolejną kobietą, z którą się pieprzyłem. Miałem taką nadzieję, bo nie nadawałem się na związki, ale kiedy usłyszałem, że jest ryzyko, że więcej cię nie zobaczę, nie dotknę i nie powiem wielu rzeczy, uświadomiłem sobie, że to nie jest tylko jakieś głupie zauroczenie, jak u szczeniaka. Pokochałem cię. Właśnie zrozumiałem to wtedy, kiedy zadzwonili z Ukrainy do nas. Serce rozpadło się na tysiące kawałków..- przerwał, chowając twarz w dłoniach. Słuchałam go jak zahipnotyzowana, nie mogąc pojąć, dlaczego akurat wtedy. -Już po pierwszym wypadku czułem się dziwnie, nie potrafiłem rozszyfrować uczucia, jakim cię darzyłem, ale wiedziałem, że nie mogę cię stracić. Potem ten jebany wybuch...- wysyczał ostro ostatnie wyrazy, a ja aż podskoczyłam na krześle.
-Justin...- zaczynam, ledowy słyszalnym głosem. -Myślisz, że mi było łatwo? Otóż, ja się w tobie zakochałam na amen, ale wiedziałam, że po tym wszystkim, jak was odtrąciłam, nie mam na co liczyć. Dostając odszkodowanie, zainwestowałam w firmę, która jak widać, bardzo szybko wspięła się na wyżyny.
-Ale my czekaliśmy. Wszyscy.- mówi z chrypką w głosie. Spoglądam na zegar, który wisiał na ścianie. Wskazywał 11. Pomyślałam, że czas na mnie, ale musiałam z nim porozmawiać.
-Zapomnimy o tym i zaczniemy od nowa?- pytam cicho, a on unosi zszokowany brwi.
-Od nowa?-prycha i kiwa z perfidnym uśmiechem na twarzy. -I co? Będziesz się pieprzyć jednego wieczoru ze mną, drugiego z Greyem? Ja będę o tym wiedział, a tamten nie? A kiedy się znudzisz którymś z nas, to odejdziesz? Tak wygląda twoje "od nowa"? - i wtedy włączył się w mojej głowie jakiś niewidziany wcześniej przycisk. Skończyło się pomiatanie mną. Nie dam się kolejny raz zranić. Nie odpowiedziałam na to. Wstałam od stołu, zabrałam z niego telefon i ruszyłam do sypialni. Wzięłam z niej swoje ubrania, szybko je ubrałam i wyszłam na hall.
-Słuchaj Justin. Muszę przemyśleć parę spraw. Zadzwonię do ciebie i powiem, co postanowiłam. Dziękuję za ten wieczór i proszę cię, zachowujmy się tak, jak przed telefonem Christiana...- przerywam, patrząc prosto w jego oczy. -Bo przez chwilę poczułam się tak, jakbym cofnęła się w czasie.- dodaję cicho i spuszczam wzrok w dół. -Do widzenia, Justin.- mruczę i wychodzę przez główne drzwi. Sunę windą, a głowę ciągle zaprzątaną mam słowami mężczyzny. Skąd pomysł na trójkąt? Nigdy nie byłam w stanie uprawiać seksu z dwoma na raz. Ale... To nie na tej zasadzie by polegało...
Punktualnie o dwunastej zjawiam się pod siedzibom fotografa. Przed wejściem czeka na mnie Christian. Uśmiecha się od ucha do ucha, a ja poprawiam jeszcze lekko wilgotne po prysznicu włosy. Kieruję się w jego stronę i całuję delikatnie w policzek. Przeplatamy swoje palce i wchodzimy do budynku. Na wstępie wita nas wysoka, atrakcyjna rudowłosa z śnieżnobiałym uśmiechem. Kieruje nas do sali konferencyjnej, gdzie na wstępie częstują nas szklanką wody. Zasiadamy na wysokich, skórzanych, obrotowych fotelach i czekamy na przybycie mężczyzny.
-Czemu nie poinformowałaś wcześniej, że śpisz u Rosalie? Martwiłem się.- mruczy, przejeżdżając knykciem po kostkach dłoni.
-Wieczorem u niej byłam, upiłyśmy się i tak jakoś wyszło. Nie zapominaj, że jestem dużą dziewczynką. Dam sobie radę.- znów składam delikatny pocałunek na jego policzku i w tej samej chwili wchodzi niski, stylowo ubrany fotograf. Siada przed nami, wręcza zdjęcia, które nam wykonał i prezentuje okładki magazynów, do których trafiłyby te zdjęcia.
-Firma, która biła się najbardziej o to zdjęcie na okładkę, to Harper's Bazaar i Elle. Tak więc na tych magazynach pojawicie się najprędzej, reszta dostanie z opóźnieniem foto.- tłumaczy, wskazując poszczególne zdjęcia i przypisane magazyny. Potakujemy rozumiejąc każde słowo i dyskutujemy na temat kierownika firmy Clavina Kleina w NY. Poinformował, że skontaktuje się z nami telefonicznie i ustali termin rozmowy. Żegnamy się z mężczyzną i opuszczamy budynek z gotowymi zdjęciami w idealnie skórzanych albumach z wygrawerowanym napisem MY CALVIN. Spoglądam na zegarek, który wskazuje piętnastą.
-Lunch?- sugeruje Christian, otwierając mi drzwi. Wzdycham zirytowana.
-Nie mogę, mam spotkanie z Ritą Orą. Sesja zdjęciowa i promowanie marki...- tłumaczę, wyciągając kluczyki z czarnej, połyskującej w słońcu kopertówki. Grey wzrusza ramionami obojętny i wsiada do samochodu nic nie mówiąc.
Punktualnie o szesnastej wbiegam do biura. Uprzedziłam Selenę, aby poinformowała gwiazdę o moim spóźnieniu. Rita jest bardzo wyrozumiałą osobą i przyznała, że sama spóźniła się na umówioną godzinę przez korki, które panują na ulicach przez nadchodzące wybiegi.
-Przepraszam cię najmocniej.- wołam, wchodząc do sali kongresowej. Wyjmuję z teczki kilka szkiców i omawiam z nią każdy dokładnie. Pomaga mi, bo również ma to być jej współudział w tworzeniu tego.
Wieczór. Kocham je, kiedy tylko mogę spokojnie posiedzieć w domu. Christian się nie odzywał od popołudnia. Justin również nie dzwonił. Myśląc o obojgu weszłam pod prysznic i po 30 minutach leżałam na kanapie wyczerpana dzisiejszym dniem. Co mam zrobić? Jestem z Christianem, jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu pieprzyłam się z Justinem. Teraz w głowie widnieje mi napis TRÓJKĄT, który przeraźliwie nade mną ślęczy. To nie jest normalne, ale nie wiem, czy taka opcja nie będzie najlepszą. W końcu, nikt nie powiedział, że muszę uprawiać seks z obojgiem jednocześnie...
__________________
JEZU, nie pytajcie nawet, co tu się dzieje, bo sama nie wiem, co ja robię.. Hahah pierwszy raz w życiu wprowadzam do opowiadania taki motyw. Nie wiem, czy podołam, dlatego mam plan B. Ale to nie powinno Was interesować, bo w tej chwili liczy się to, czy Carla będzie w stanie utrzymać się przy jednym, czy też będzie potrzebowała adoracji obu panów?
10 komentarzy= Rozdział 9.
Cieszę się, że fabuła bloga Wam przypadła. Czytam WSZYSTKIE komentarze i za każdym razem się uśmiecham. Jesteście kochani, uwielbiam, kiedy piszecie o swoich uczuciach przy danym poście.Dziękuję, że jesteście i mam prośbę. To będzie mega selfish, ale prosiłabym, abyście rozsyłali link z blogiem. Wstawiali na swoje, jeśli chcecie, to też podawajcie linki do nich, a trafią do kart POLECANE. Będę niesamowicie wdzięczna.
Bez przedłużań, zasada podana, parę słów ode mnie też, CHILL!
Claudia ♥