18.12.2014

Rozdział 2.

Budzę się z ogromnym bólem głowy. Nie zupełnie wiem, co się stało. Wczorajsze wydarzenia działy się tak szybko, że zapamiętałam tylko finał: jakiś mężczyzna wpada do mieszkania i ciemność. Czy doszło do gwałtu? Kim był nieznajomy, który wtargnął do mojego domu? Pomagał Michaelowi w okrucieństwach? I kiedy przez głowę przebiega jeszcze tysiąc innych myśli, słyszę westchnięcie. Powoli unoszę głowę nad poduszkę i zerkam w stronę krzesła, nieopodal łóżka. Śpiący mężczyzna w garniturze.
-Christian?- szepczę, a nieznajomy nie reaguje. Albo bardzo mocno śpi, albo to nie on. Dla pewności zaczynam przyglądać się jeszcze bardziej, wysilając swoje obolałe oczy. Wtedy on drgnął i uniósł głowę w górę. Rozejrzał się zdezorientowany i spojrzał na zegarek na lewym nadgarstku. Tak, to Christian. -Kochanie?- dukam, a on odwraca się błyskawicznie w moją stronę, a jego wzrok z poważnego staje się ciepły, troskliwy i pełen współczucia. Zrywa się z krzesła i rusza w moją stronę, aby jak najszybciej mnie przytulić i ucałować w czubek głowy.
-Już nikt ci nie zrobi krzywdy. Obiecuję.- mówi łamiącym głosem.
-Ale to nie twoja wina.- obejmuję go jeszcze mocniej i wtapiam głowę między jego marynarkę a koszulę. Wdycham zapach Christiana i zamykam oczy, kiedy czuję się bezpiecznie i zrelaksowana. -To ty wtedy wbiegłeś do mieszkania, prawda?- pytam, unosząc głowę w górę tak, aby spojrzeć Grey'owi w oczy.
-Nic nie pamiętasz?- przytakuję wolno. Wzdycha, jakby bił się z myślami. -Tak, to byłem ja.- dodaje. Oddycham z ulgą. -Nawet nie wiesz, jak bardzo wtedy się o ciebie bałem. Policja powiedziała, co on ci podał i co mam dalej robić. Położyłem cię do łóżka, a sam postanowiłem popracować trochę na laptopie. Potem jakoś zasnąłem.. Nawet nie wiem kiedy.- tłumaczy, marszcząc co pewien czas nos. 
-Dlaczego się nie położyłeś obok mnie?- pytam, a on wzrusza ramionami.
-Nie chciałem wchodzić w ubraniach, a wiesz dobrze, że bez prysznica nie wejdę do łóżka.
-Ale..
-Nie mogłem spuścić cię z oczu. Nie darowałbym sobie, gdyby ci się znowu coś stało.- przerywa mi i patrzy prosto w oczy. Czuję jego obawę i włoski na plecach aż stają dęba. Dopiero teraz dociera do mnie ogrom sytuacji, która się wczoraj tutaj rozegrała.
-Skąd wiedziałeś, że może mi się coś dziać?
-Nie wiedziałem. Wróciłem wcześniej, ponieważ kongres został odwołany. Nie chciałem tracić wieczoru, więc wróciłem odrzutowcem i od razu pojechałem do ciebie. Wtedy usłyszałem krzyki i wiedziałem, że coś jest nie tak.- każdy mięsień jego klatki piersiowej napiął się, a oddech przyspieszył. Mój kochany Christian, tak bardzo się o mnie martwi. Kiedy dostrzegam, że poczucie winy zaczyna targać nim coraz bardziej, nie mogę tego znieść. Siadam na niego okrakiem i chwytam twarz w dłonie.
-Ej.- przerywam i spoglądam mu głęboko w oczy. -Nic mi nie jest.- cmokam go w czubek nosa. -Czuję się dobrze. Nawet bardzo, widząc ciebie tutaj.- muskam usta i przygryzam dolną wargę. Jego ręce prowadzą rozkoszną podróż wzdłuż plecy, aż docierają do pośladków.
-Weźmy kąpiel.- rzucam i schodzę z niego, chwytając za rękę. Idziemy razem do łazienki, a ja wlewam do wanny gorącej wody i parę olejków, który uwalnia rozkoszne zapachy. 

Maria przygotowała dla nas jajecznicę, bekon i sok pomarańczowy. Oczywiście kobieta przychodzi tutaj, aby wykonać swoją pracę i wychodzi. Oznajmiła, iż i tak za dużo jej płacę, aby ona jeszcze u mnie mieszkała. Dla mnie nie byłby to problem. Wręcz przeciwnie. Odkąd nie odzywałam się z Rosalie ani Justinem, potrzebowałam kogoś, kto mógłby mnie zrozumieć i porozmawiać. 
-Kochanie.- słyszę, kiedy wchodzi do jadalni i całuje mnie. -Dziś wieczorem kolacja w Eleven Madison Park. Przyjeżdżają wszyscy przedsiębiorcy z okolicy. Nie powinno nas zabraknąć, ale.. Po nocnej akcji uważam, że powinnaś zostać w domu i odpocząć.- przejeżdża długimi palcami od szyi, aż po dekolt, a potem znów sunie do góry, chwytając mój podbródek i spogląda głęboko w oczy. 
-Jakoś dzisiejszego poranka nie martwiłeś się o to, jak się czuję.- mruczę i przygryzam wargę.
-O czym ty mówisz, kochanie?- szczerzy się, a ja wywracam oczami. -Droczę się.- cmoka mnie i siada obok. 
-Jedziemy.- rzuciłam i upiłam ze szklanki sok. 
-Jesteś pewna?- przytaknęłam błyskawicznie i wstałam, aby iść się ubrać. Dzisiaj tylko mam do przejrzenia artykuły, wybranie najlepszego i korekta. Nie powinnam się zmęczyć. Zaś wieczór.. Zapowiada się magicznie, więc powinnam kupić coś nowego. Chciałam przy okazji odwiedzić Bona. Moja wersja niespodzianki. Nie wiem jednak, czy jestem gotowa zawitać w tym budynku, który jest pełen wspomnień. Tyle się tam działo. To właśnie w tym miejscu poznałam mężczyznę, w którym zatraciłam się do końca. Mimo, że nadal go kocham, to nasze drogi się rozeszły. Czas się z tym pogodzić i ruszyć dalej. Ja to zrobiłam. Mam nadzieję, że Justin też. 
-Do zobaczenia w pracy.- przytulam go i idę na górę, aby przygotować swój dzisiejszy look. Przeglądam ciuchy i szukam czegoś lekkiego, zwiewnego i eleganckiego. Ostatecznie wybieram kombinezon: biała góra na cienkich ramiączkach i długie, szerokie spodnie z żorżety w odcieniu granatu. Do tego czarne dodatki i jestem gotowa, aby pokazać się ludziom. Spoglądam uważnie na swoje ciało, a na nadgarstku widzę lekkiego siniaka. Dotykając go przypominam sobie to, co wydarzyło się tu ubiegłej nocy i momentalnie blednę. Pudruję to miejsce i próbując zapomnieć o tej sprawie, wychodzę z mieszkania i kieruję się do pracy. 

Ostatnia korekta i wszystko będzie gotowe. Rozmieszczenie artykułów zostało omówione na konferencji, tam również ustaliliśmy, co ma pojawić się w nowym miesięczniku, a kiedy byłam wolna, dokończyłam swoją pracę i odesłałam wywiady, raporty i newsy do Seleny, która ma to przewieść do drukarni. 
Spoglądam na zegarek. 13:15, czas na lunch. Chwytam torebkę i wychodzę z biura. Oznajmiam Selenie, że jeśli upora się z produkcją, to ma już wolne. W końcu mamy piątek, niektórzy też powinni odpocząć. Ona nie jest dziennikarką, jest moją asystentką, więc jeśli kończy pracę dziś, to zaczyna ją w poniedziałek, chyba, że mam ważne spotkania przez weekend.
Ruszam do pobliskiego Starbucksa po kawę, a następnie wsiadam do swojego auta i sunę do różnych butików moich ulubionych projektantów. Odwiedzam Giorgio Armani, Coco Chanel, Christiana Dior, ale dopiero w Dolce Gabbana kupuję piękną, czarną suknię sięgającą do kostek z wycięciami w talii, głębokim dekoltem i rozcięciem , które ukazuje moją nogę. Zadowolona z zakupu ruszam do Calvina Kleina i kupuję czarne buty z paseczkami i odkrytymi stopami na szpilce. Zmęczona zakupami wracam do domu, aby na spokojnie przymierzyć ciuchy.
Kiedy przekraczam próg mieszkania w powietrzu czuć pyszny zapach lasagni. Z uśmiechem na twarzy kieruję się do kuchni i witam się z gospodynią.
-Dzień dobry Mario. Ależ świetnie pachnie.- wołam zachwalając jej talent. Kobieta nerwowo poprawia czepek na głowie i uśmiecha się skromnie.
-Danie będzie gotowe za 45 minut.- mówi cicho i nie zwracając uwagi na moją obecność, kontynuuje przyrządzeni posiłku. Zostawiam ją więc samą i ruszam do sypialni. Rzucam na łóżko torby z zakupami i chwytam szlafrok. Dobiega 16, więc postanowiłam zacząć się szykować na przyjęcie. Ruszyłam wziąć kąpiel, ogoliłam się i owinięta miękkim szlafrokiem i włosami zawiniętymi w ręcznik poszłam zjeść obiad. Maria niechętnie zgodziła się, kiedy zaprosiłam ją na obiad. Usiadłyśmy więc przy okrągłym stoliku w kącie kuchni i zaczęłyśmy jeść.
-Mm, pyszności. Nie wiem, jak to robisz, ale gotujesz niesamowicie!- wołam i przełykam kęs. -Powinnaś dostać podwyżkę!- rzucam i wycieram kącik ust o serwetkę.
-O nie, proszę pani. Już wystarczająco dużo mi pani płaci.- rzuca staruszka.
-Oh, proszę mówić mi po imieniu!- marszczę brwi, a ona uśmiecha się lekko i wbija widelec w lasagne. Chwilę porozmawiałyśmy, ale czas nie pozwolił mi na dłuższą dyskusję. Przeprosiłam Marię i ruszyłam otworzyć drzwi, kiedy usłyszałam dzwonek. Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam szykownie ubranego Christiana. Zresztą, on zawsze wygląda idealnie.
-Cześć kochanie.- rzucam radośnie i całuję go.-Wejdź i daj mi pół godziny. Poproś Marię, niech nałoży Ci lasagne, jeśli jesteś głodn..
-Dobrze, dobrze, poradzę sobie, idź.- woła i macha ręką, a ja chichocząc znikam za drzwiami sypialni.
Mój brzuch zaczął wariować. Daje mi jasne sygnały, ze tego wieczoru wydarzy się coś, co może mnie zaskoczyć...
_________
I oto rozdział 2. :) Przed nami święta, parę dni wolnego, koniec semestru i mam nadzieję, że radzicie sobie w szkole jak najlepiej! :)
Ja.. uh, przewiduję średnią 4.5, w najgorszym wypadku, więc nie jest źle. :)
Przed samymi świętami powinien ukazać się nowy rozdział. Nie wiem, jak to będzie, bo jeśli pojawią się te 5 kom, to dodam. :>
Nie zanudzam. Czytajcie, komentujcie, obserwujcie, buziaki.
Wasza Claudia ♥

7 komentarzy:

  1. OMG *,* Boski rozdział. Mam nadzieję, że na przyjęciu spotka Justina. Świetnie piszesz i już nie mogę się doczekać na następny rozdział *,* Kocham twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twój sposób pisania i tego bloga <3
    Trochę głupie jest to, że Carla nie chce mieć już nic do czynienia z Justinem choć go kocha... :(
    Mam jeszcze małe pytanko:
    Wdycham zapach Christiana i zamykam oczy, kiedy czuję się bezpiecznie i zrelaksowana. -To ty wtedy wbiegłeś do mieszkania, prawda?- pytam, unosząc głowę w górę tak, aby spojrzeć Grey'owi w oczy.
    Tam nie powinno być Chrstianowi w oczy? :P
    Tak to wszystko jest super i czekam już na 3 rozdział :D :) :*
    Pozdrawiam Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grey to nazwisko Christiana, więc aby nie powtarzać imię 'Christian', trzeba użyć też czegoś innego, dlatego napisałam "Grey'owi" :*

      Usuń
  3. Rozdział jest świetny;D Oby spotkała Justina <33
    Jak ty to robisz że każdy twój blog jest świetny???;P
    Czekam z niecierpliwością na nexta (y)
    pzdr;********************

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest boski, czekam na kolejny;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że spotka Justina;***
    Rozdział jak zawsze zajebisty i czekam na nexta <3
    pzdr;*************

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominuję Cię do Liebster Blog Aword. Więcej informacji na blogu: http://becouseofyou-jb-wersja-ii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń