22.04.2015

Rozdział 16.

To, co wydarzyło się przez ostatnie dni naprawdę mnie przygnębiło. Chciałam mieć za sobą ten trudny okres i rozpocząć spokojne, normalne życie. Ciężko mi było to zacząć, ale przy wsparciu ze strony Justina przychodziło mi to znacznie łatwiej. Już po niespełna dwóch tygodniach wszystko było poukładane. Choć może wydawać się to dziwne, to naprawdę - między mną, a Christianem jest wszystko w porządku. Mijamy się, zamienimy parę słów i na tym się kończy. Męczyły mnie tylko kolejne tłumy paparazzi przed wieżowcem, w którym mieszkałam. Masa pytań na temat mojego związku nie rozstawała się ze mną na krok. Ciągle słyszałam: "Dlaczego nie jesteście razem? Byliście stworzoną parą, a teraz?" A teraz Carla przejrzała na oczy i wie, co powinna robić, a co nie.
-Gotowa?- spytał Justin, otwierając drzwi do mieszkania. Spojrzałam w jego kierunku i słabo się uśmiechnęłam. Nie miałam ochoty wychodzić stąd na krok. Wiedziałam, że kiedy opuszczę te cztery ściany, zaraz za mną pobiegnie tabun ludzi, którzy będą pytać o związek z Greyem. Było, minęło. Czas się z tym pogodzić i nie rozdrapywać tematu przez kolejne dwa tygodnie, miesiące, czy może i lata.
-Tsa.. Naprawdę musimy iść?
-Absolutnie tak. Ojciec już wszystko przygotował.- pogroził palcem, patrząc na mnie z zaciśniętymi brwiami. -A po drugie obiecałaś. Wiesz, jak poczuje się tata, kiedy jednak nie przyjedziesz. Bardzo cię pol..
-Wiem.- przerwałam, przygryzając wnętrze policzka. Niejednokrotnie Jeremy powtarzał, że wspaniale by było, gdybym była w ich rodzinie. Potrzebują tam kogoś takiego jak ja- kogoś, kto wniesie tyle zamieszania i szaleństwa. Cieszyłam się za każdym razem, kiedy o tym mówił, ale naprawdę nie chciałam, aby ciągle o tym rozmawiali. -Chodźmy.- westchnęłam i wzięłam od niego płaszcz, który już przytrzymywał, abym go ubrała. Z naklejonym uśmiechem na twarzy weszłam do windy i chwilę potem już przepychaliśmy się przez tabun ludzi. Robili pełno zdjęć, a w tle słyszałam mnóstwo pytań o Justina. "Wróciliście do siebie?", "Idziecie na randkę?", "Przebaczyłaś mu?". Matko! Przecież każdy z nas ma swoje życie. Dlaczego nie zajmą się swoim? Ah, no tak. TO ICH PRACA. Niszczenie komuś życia.
Wsiedliśmy do mercedesa, a tam przywitał nas uśmiechnięty od ucha do ucha kierowca.
-Hm.. Niech zgadnę. Nowy pracownik?- spytałam, wskazując ruchem głowy na mężczyznę. Bieber tylko przytaknął grzecznie, zapinając pasy.
-Marco poznaj Carlę. Carla, to Marco.- przedstawił nas, a ja jedyne co, to wymieniłam się ze staruszkiem spojrzeniem. Chwilę potem odjechaliśmy spod Manhattanu i zaczęliśmy się kierować na przedmieścia Nowego Jorku. W tle leciała piosenka "Toxic", która bardzo przypominała mi o związku, w jakim byłam z Christianem. Tak, może i na początku nie wiedziałam, co do niego czuję, ale kiedy utwierdziłam się w przekonaniu, że go kocham, on zaczął to niszczyć. Co ja miałam zrobić? Sama też go zdradziłam, dlatego mój mózg sam wbił sobie, że nie warto wzajemnie się ranić. Jak nie ten, to inny... Jak to mawia moja mama.
-Tata wspominał, że ma przyjechać moje rodzeństwo. Siostrę zdążyłaś poznać, ale mój brat...- zamilkł na chwilę, próbując dobrze dobrać słowa. -... jest dość specyficznym człowiekiem, dlatego warto uważać na to, co się mówi.
-Dobrze.- posłałam mu ciepły uśmiech. -Zanotuję to.- dodałam już zabawniejszym tonem głosu i delikatnie klepnęłam go w udo. -Czym ty się tak stresujesz? Przecież to nie pierwszy raz, kiedy jadę do Twojej rodziny.
-Ale to pierwszy raz, kiedy spotkasz się z Jaxonem.- wysyczał, jakby się obawiał tego, co może się wydarzyć. Jeśli ma charakter taki, jak Justin, to spokojnie się z nim dogadam.
Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Jeremy stał już na podjeździe, poprawiając swoją koszulę i spoglądając co chwilę za siebie, czy ktoś nie wyszedł mu potowarzyszyć. Kiedy zobaczył auto wjeżdżające na podjazd, na jego twarz od razu wstąpił uśmiech. Pospiesznie wyskoczyłam z auta i mocno przytuliłam mężczyznę. Wręczyłam mu elegancko zapakowane wino i znów uścisnęłam.
-Oh, Carla.. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę! Dawno cię u nas nie było.- powiedział, lustrując moją osobę od góry do dołu.
-Zgadza się. Mieliśmy pewien problem, ale po tej dłuższej przerwie jakoś się odnaleźliśmy i..
-Jesteście znowu razem?- przerwał podekscytowany, a w jego oczach zaczęły tańczyć iskierki radości.
-Niee...- rzuciłam delikatnie, czując jak robię się czerwona. -Jesteśmy przyjaciółmi.- dodałam, poprawiając beżową bluzeczkę. Jeremy już nic nie odpowiedział, tylko przywitał się z synem i zaprowadził nas do środka. Wnętrze domu wyglądało tak samo, jak ostatnio - elegancko i stonowanie. Zza rogu kuchni wyskoczyła Jazzym w fartuchu kucharki.
-O nie!- zawołała, kiedy dostrzegła nas. Zaraz z siebie zrzuciła zbędne ubranie i pognała nas przywitać. Trzymała mnie w ramionach przez dobre dziesięć minut. Mówiła tak szybko, że powoli nie nadążałam za tym, co wypływa z jej ust.
-Tak, Jazzym. Ciebie też miło widzieć.- rzuciłam na koniec, naprawdę rozbawiona sytuacją. Potem wszyscy wkroczyliśmy do salonu. Zerknęłam na Justina, który krążył zaniepokojony po salonie. Patrzył w stronę drzwi i okien, wyczekując niecierpliwie przyjścia ostatniej osoby. Jaxon.
-Za ile będzie?- wysyczał Justin, kiedy ojciec rozsiadł się w skórzanym fotelu. On jednak uśmiechnął się słabo, próbując jakkolwiek rozluźnić atmosferę i wzruszył jedynie ramionami. I nagle usłyszeliśmy głośny trzask drzwiami.
-Przyszedł.- rzuciła szatynka, poprawiając się na sofie. Wstrzymałam oddech, nie wiedząc, czego się spodziewać. Do pomieszczenia wszedł niedużo młodszy chłopak. Był uczesany podobnie, jak Justin, tylko miał blond włosy. Oczy były koloru zielonego, a strój całkowicie odbiegał od tego, jak wyglądali pozostali.
-Witaj rodzinko!- zawołał ironicznie, klapiąc pupą na miejscu obok Jazzym. -Kim ty jesteś?- skierował się na mnie, lustrując od góry do dołu.
-Carla MacCartney.- odpowiedziałam grzecznie, naprawdę nie chcąc wypaść na rozkapryszoną księżniczkę, która ma nierówno pod sufitem.
-Fajne cycki. Sztuczne?- jego wzrok wbity był w mój dekolt, a ja momentalnie zrobiłam się czerwona. Justin podszedł do niego i chwycił skrawek koszulki, podnosząc go do góry.
-Braciszku, chyba znudziło ci się oddychanie prostym nosem.- wysyczał prosto w twarz, a Jaxon uniósł ręce w geście obronnym.
-Za to ona ma czym oddychać.- zaśmiał się chytrze, a Justin był już gotowy do tego, aby go uderzyć. Podeszłam więc pospiesznie do niego i delikatnie położyłam rękę na jego ramieniu.
-Justin spokojnie, nic się nie dzieje.- szepnęłam, chcąc uspokoić sytuację. Szatyn powoli puścił t-shirt brata i jedyne, co robił, to dusił go na odległość.
-Sory, księżniczko. Twój książę jest dzisiaj nadzwyczaj rozgniewany.- westchnął i znów wrócił na swoje miejsce. Od zawsze miałam taki problem. Mężczyźni najpierw patrzyli na moje piersi, dopiero potem zastanawiali się, czy mam ciekawą osobowość. Ewentualnie prowadziło do tego, że chcieli zaciągnąć mnie tylko do łóżka, co i tak kończyło się klęską dla nich. Nie jestem taka szybka.
Jazzym ruszyła do kuchni, aby przynieść przystawkę. Ruszyłam więc jej pomóc i przy okazji podpytać co nieco na temat jej starszego brata.
-Jaxon to typ buntownika. Od zawsze miał gdzieś, co mówił ojciec. Nasza matka nas również zostawiła. Justin chyba ci wspominał, że ja i Jaxon jesteśmy z innej matki?- spytała, a ja tylko przytaknęłam, wyjmując talerze. -No... Więc tak, jak mówiłam, nasza matka nas zostawiła. Jaxon zaczął się buntować. Kłócił się z każdym, w szkołach dochodziło do bójek, a kiedy tylko wszedł do high school, zaczął brać, pić i uprawiać seks z kim popadnie. Co noc przyprowadzał kolejne panienki do domu, a ojciec naprawdę nie mógł już tego znieść. Zachowanie Jaxona źle wpływało również na reputacje firmy, dlatego tata postanowił coś z tym zrobić. Zakupił mu więc mieszkanie i kazał utrzymywać się samemu. Od tamtej pory Jaxon jest zupełnie innym człowiekiem.- przerwała, spoglądając ostrożnie w moją stronę. W oczach zbierały mi się łzy, ale przełykałam ciągle ślinę, próbując się uspokoić. To nie jego wina, że taki jest, a Jeremy zapewne obwinia się o to, że nie potrafił dobrze wychować syna. -Carla, proszę... Nie rób nic, co mogłoby go podburzyć bądź jakkolwiek sprowokować. On jest zdolny do wszystkiego.- przełknęła ślinę, przez co ja sama zaczęłam się bać.
Wróciłyśmy z talerzami do jadalni, gdzie trwała grobowa cisza. Justin patrzył lodowato na brata, a Jeremy zaś próbował jakoś zacząć rozmowę, ale nie wiedział, co powiedzieć, dlatego ciągle milczał, co pewien czas mając zryw do podjęcia dyskusji na jakiś temat.
-Smacznego!- zawołała Jaxon, siadając na przeciwko mnie. Do obiadu założyłam żakiet, aby Jaxon nie mógł patrzeć na mój rozpraszający dekolt. I tak założyłam dzisiaj sukienkę, gdzie nie widać zbyt wiele...
-Więc..- zaczął nagle blondyn, mając pełną buzię. -Czym się zajmujesz, blondi?
-Prowadzę własną firmę.- wydukałam i upiłam łyk wody. Zerknęłam niepewnie w stronę szatynki, która tylko mrugnęła w moją stronę, że jest dobrze.
Kolacja ciągnęła się w nieskończoność. W powietrzu wisiała awantura, do której prędzej czy później dojdzie. Skoro w ich rodzinie jest taki konflikt, to dlaczego zaproszono go na kolację?
Właśnie pomagałam w sprzątaniu, kiedy zadzwonił telefon dziewczyny.
-Przepraszam. To mój chłopak.- powiedziała, zasłaniając słuchawkę, a ja tylko pokiwałam głową i kontynuowałam sprzątanie. Wkładałam naczynia do zmywarki kiedy poczułam uszczypnięcie na pośladkach. Podskoczyłam jak oparzona i błyskawicznie odwróciłam się do tyłu. Tam, z perfidnym uśmiechem na twarzy stał Jaxon.
-No cóż, tyłeczek też masz niczego sobie. Teraz wiemy, dlaczego jeden z Bieberów się za ciebie wziął. My lubimy takie, jak ty.- wymruczał, podchodząc bliżej. Przy każdym jego zbliżeniu, cofałam się o krok do tyłu, aż dotknęłam mebli i trącnęłam ręką kubek, który się przewrócił. Po wielkim domu rozbiegł się głośny huk.
-Dobre zagranie maleńka, ale wiedz, że jeszcze nieraz się spotkamy.- szepnął mi na ucho, przejeżdżając ręką od mostka w dół.. Wstrzymałam oddech i chciałam go już odepchnąć, ale on sam to zrobił. W kuchni błyskawicznie zjawił się Justin. Spojrzał znów na blondyna, który go tylko wyminął. Wtedy podszedł do mnie bliżej i bacznie obserwował.
-Wszystko okej?- spytał cicho, przejeżdżając ręką po policzku. Odwróciłam głowę w drugą stronę, aby chłopak nie widział gromadzących się łez. Czemu chce mi się płakać?
-Tak... Możemy wracać? Nie za dobrze się czuję.- wyszeptałam, a on pospiesznie przytaknął.
___________________

OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale naprawdę... Mam takie problemy w szkole, że modlę się, aby nie poszli z tym na policję. BŁAGAM MÓDLCIE SIĘ RAZEM ZE MNĄ.
Mam szlaban na komputer, ale obiecałam mamie, że nie wejdę na fb tylko na bloga, bo chcę napisać rozdział. Od paru dni nosiła mnie już wena i nie wiedziałam, co z sobą zrobić, ale dziś jestem i mam nadzieję, że taki troszkę dłuższy rozdział będzie rekompensatą za to, że nie dodałam rozdziału od razu po 15 komentarzach.
LUDZIE! Tak w ogóle to dziękuję za 21 komentarzy! Nie spodziewałam się, że mogłoby ich być tak dużo! Dziękuję, że mnie czytacie i komentujecie. Naprawdę to dla mnie dużo znaczy.
Mam nadzieję, że trzecio-gimnazjaliści się postarali na egzaminach.Spóźnionego powodzenia i połamania piór. To już za mną, uf... :) Teraz tylko stresować się maturą.
15 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 17.

Czytasz=komentujesz

Nie zapominajcie o Wattpad! Tam również możecie mnie czytać! ♥

15 komentarzy:

  1. super, tylko krótki, ale rozumiem, że powody osobiste :3 a ja to sie z mamą pokłóciłam i mi zabrała laptopa, jak chciałam dodać rozdział a jej nie pasowało, że jej nie pomogę ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. CLAUDIO TAK BARDZO PRZEPRASZAM! ZANIEDBAŁAM TOKSIKA XD TAK BARDZO MI PRZYKRO ;( Dibra teraz sie zacznie, komentuje jak cos dwa ostatnie 3 ostatnie rozdzialy.
    I co oswiadczyl ci sie? I co z tego? Jak kochasz innwgo! Jprdl co za ludzie xd tez bym zaareagowala xd ma szybkiego vez majtej do szpitala xd Jus ty debilu ogar xd musicie byc razem to jest rozkaz! A teraz spocznij! Do patrolu wstap! Jestem harcerka to wiesz takie rzeczy na jakima rajdzie to normalka xd no teraz sie zacznie hiihihihigi karla wolna i do tego jeszcze dżastin tesz ochhchch to bendzie dopre hheheheżki elo elo 3.2.0 nie ta kolejnosc, ty jebany zboku! Jak mozesz? Dżekson? Tak? Nie stać cię na operację plastyczną więc uważaj gnoju, zajme się tobą z moją mafią heheh ale mi sie nudzi xd ide o 21 na gre z przyjaciółką, projekt na biole zribiony to teraz mi sie nudzi i moge pokomentowac xd musze spac dupsko i poprawic chemie, polski, histe i wos bo slaba srednia bedzoe , zamiast sie uczyc to pisze jakis denny kom, ale mi slabo wyszedl xd CI ZLEGO TO NIE JA XD dibra koniec, do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny;D Wybacz że ostatnio wogle nie komentowałam twoich blogów, ale zabrakło mi czasu. Miałam tyle na głowie i jeszcze te egzaminy;/
    Rozumiem, że masz też swoje problemy, ale mimo to i tak czekam na nexta;****
    pzdr<3
    PS.Modle się razem z tb ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo ucieszylam się jak zobaczylam rozdział ♥
    Trzymam za ciebie kciuki żeby wszystko sie dobrze ułożylo.. Ja rok temu miałam tez ogromne problemy i nawet musialam składać zeznania na policji ale wszystko się dobrze skończyło wiec mam nadzieje ze u ciebie też tak będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy ! :*:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnyrozdział ;)
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju ciekawie się zapowiada

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale Jaxon to świnia!
    Gdy przeczytałam o jego historii, to nawet nie było mi go żal. Od razu wiedziałam, że będą z nim problemy.
    Przyjaźnią się? o.O taaaa... na pewno :D
    Świetny rozdział <3
    Czekam na next :*
    Zapraszam także do mnie na kolejny rozdział.
    http://lucylovevampire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju super piszesz :) boogie na prawdę super ;* czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział jak zwykle, ale Jaxon trochę mnie niepokoi

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaa Justin i Carla mają się ku sobie... Ship'uję ich

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny blog/ff/ i rozdział czekam na kolejny ~tala ~

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział!!! Chcę kolejny < sorki ze z anonima ale zapomniałam hasła do konta/Amanda

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaxon jaki chujek XDD czekam na nn *-*

    OdpowiedzUsuń